Od Qennie cd Matt'a (+16)

Szatyn o ciemnobrązowych oczach. Ciekawe co z tego wyniknie. Matt, pasuje mu to imię. Podparłam się na łokciach, aby po chwili się nieco unieść do siadu. Patrzyłam przed siebie, przez dłuższą chwilę. Słyszałam szum oraz nieopodal jakby ktoś walczył. Korciło mnie, aby tam pójść i sprawdzić kto się z kim mierzy. Uśmiechnęłam się chytrze, po czym przygryzłam wargę. Odwróciłam się do chłopaka, aby nieco się nad nim nachylić. Pysznie wyglądał, pewnie pod tymi ubraniami też jest pyszny.
- Matt, może ruszysz się i pójdziesz, zobaczyć ze mną kto walczy. - mruknęłam kusząco. Lubię łatwe osoby, nie muszę, się aż tak starać. Chciał coś powiedzieć, jednak mój palec wylądował na jego wargach.
Od razu znalazłam się na jego biodrach, siedziałam okrakiem. Miałam chęć na drobne igraszki, ale ciągnęło mnie do afery, którą można było wyczuć w powietrzu. Nachyliłam się nieco, aby przygryźć jego dolną wargę. Zawsze robię, co mi się podoba, a że taki chłopak mi się trafił to, aż szkoda nie skorzystać z niego.
Puściłam, dopiero, gdy wydał z siebie cichy dźwięk. Tak lubię zdominowywać osobniki płci przeciwnej. Odsunęłam się, aby wstać. Chłopak dalej leżał, na co prychnęłam i zaczęłam iść. Ciekawe czy mnie dogoni, czy go zatkało i już się nie ruszy.
- Qennie - zawołałam.
Momentalnie usłyszałam kroki. Broń miałam przygotowaną, aby w razie czego uderzyć, bądź się obronić.
- Brzmi trochę jak Queen - stwierdził. Wywróciłam oczami, jednak mały uśmieszek pojawił się na mojej twarzy.

***

Droga zajęła nieco dłużej, niż myślałam. Jednakże doszliśmy na miejsce. Pociągnęłam go w krzaki, aby móc zobaczyć, kto tak zażarcie walczy. Było to jakieś stworzenie i jakiś chłopak. Nieco mnie zdziwiło, że próbuje z nim walczyć. Choć kiepsko mu to idzie. Zaśmiałam się cicho. Tym samym Matt do niego pobiegł.
- Poważnie? Chce zgrywać bohatera, czy co? - spytałam sama siebie.
Bo przecież do kogo mam mówić. Chłopak zawołał go po imieniu, a może pseudonimie. Któż to wie, stworzenie nieco ich odrzuciło.
~ No idź, im pomóż. - podpowiadało mi sumienie.
Ta, no jeszcze je mam. Wywróciłam oczami po raz kolejny, chcąc zajść bestię od tyłu. Cicho jak mysz skradałam się, aż złapałam za broń i poderżnęłam mu pięty oraz wbiłam w plecy dwa sztylety i przecięłam w dół. Monstrum zawyło, po czym wyrwałam swą broń. Gdy się odwróciło, poderżnęłam mu gardło. Jego lepka maź prysnęła na mnie. Poirytowana tym odcięłam mu głowę. Wytarłam broń o jego cielsko, po czym zła spojrzałam na chłopaka. Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do strumienia. Musiałam zdjąć z siebie te ubrania, wkurzało mnie to.

***

Po rozebraniu się weszłam do wody, aby zacząć zmywać z siebie tą lepką maź. Kątem oka dostrzegłam, że chłopak rozmawia z tym całym Filippo. Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę, po czym wróciłam do mycia swego cudownego ciała.
Spędziłam długo naga w wodzie. Bardzo to lubię, poza tym ubrania jeszcze nie wyschły, po ich umyciu. Podpłynęłam kawałek do małego wodospadu, gdyż no co jak co włosy też warto przemyć. Czułam się tak orzeźwiająco.
- Qennie, podpłyń tu - powiedział Matt. Spojrzałam na niego i podpłynęłam nieco, po czym wychyliłam się trochę. Mój biust był nieco zasłonięty przez włosy. Podparta na dłoniach o trawę spojrzałam na niego kusząco.

<Matt? Cudnie, że ktoś się odważył odpisać.>

Komentarze