Od Isil do Ktosia
Udało nam się wybudować osadę. Myślałam, że w końcu będę mieć spokój, będę mogła zaszyć się gdzieś w cieniu, ale nie! Zostałam wybrana na Leading Lighta... Zgodziłam się tylko dlatego, że bałam się o to, co by się stało gdyby Yukio został sam. Nie wydawał mi się zbyt rozsądny... Teraz wszyscy będą oczekiwać, że uda mi się znaleźć jakiś sposób na powrót do rzeczywistości. Mi! Ach, gdyby Seba tutaj był... On by wiedział co robić... Ale nie, nie mogę tak przecież myśleć! Gdyby Sebastian tu był, byłby w nieustannym niebezpieczeństwie. A to ostatnie czego bym chciała.
Wyszłam z mieszkania na plac. Było tu mniej ludzi niż podczas długiego procesu budowy. Dużo postanowiło wyjść z wioski i expić, nie mieli tu zresztą już nic ważnego do roboty. Oby tylko nikomu nic się nie stało... Tylko najbliższe okolice osady były punktem zero otaczającym początkowo miejsce spawnu, a teraz naszą Gildię. Wiedziałam to z wiadomości, którą dostałam zaraz po zalogowaniu się do gry od twórców. Do punktu zero nie mógł wejść żaden robot, ale dalej...
Potrząsnęłam głową, żeby odgonić od siebie te nieprzyjemne myśli. Wiedziałam, że to nie pomoże, bo siedziały one w moim prawdziwym mózgu, ale cóż... Potrząsnęłam jeszcze raz.
Kaptur mojej nieodłącznej bluzy trochę się zsunął z głowy. Zdziwiona szybko poprawiłam go, aby włosy nie wystawały. Zastanawiało mnie jak dużo ludzi musiało się męczyć nad tą grą, żeby zaprogramować nawet takie drobnostki. Jak oni wszyscy mogli przegapić tak ważne przeróbki, jak brak możliwości wyjścia z gry i to COŚ co było w stanie porazić mnie prądem? Czy to możliwe, aby wszyscy razem postanowili popełnić takie masowe zabójstwo!? Bo chyba inaczej nie potrafię tego nazwać...
Nagle ktoś na mnie wpadł od tyłu. Poleciałam do przodu na ziemię. Mój pasek hp wciąż był jednak pełen.
-Bardzo przepraszam! -usłyszałam szybki głos.
-Nic się nie stało -zapewniłam, wstając i spojrzałam na sprawcę.
<Ktoś, coś?>
Wyszłam z mieszkania na plac. Było tu mniej ludzi niż podczas długiego procesu budowy. Dużo postanowiło wyjść z wioski i expić, nie mieli tu zresztą już nic ważnego do roboty. Oby tylko nikomu nic się nie stało... Tylko najbliższe okolice osady były punktem zero otaczającym początkowo miejsce spawnu, a teraz naszą Gildię. Wiedziałam to z wiadomości, którą dostałam zaraz po zalogowaniu się do gry od twórców. Do punktu zero nie mógł wejść żaden robot, ale dalej...
Potrząsnęłam głową, żeby odgonić od siebie te nieprzyjemne myśli. Wiedziałam, że to nie pomoże, bo siedziały one w moim prawdziwym mózgu, ale cóż... Potrząsnęłam jeszcze raz.
Kaptur mojej nieodłącznej bluzy trochę się zsunął z głowy. Zdziwiona szybko poprawiłam go, aby włosy nie wystawały. Zastanawiało mnie jak dużo ludzi musiało się męczyć nad tą grą, żeby zaprogramować nawet takie drobnostki. Jak oni wszyscy mogli przegapić tak ważne przeróbki, jak brak możliwości wyjścia z gry i to COŚ co było w stanie porazić mnie prądem? Czy to możliwe, aby wszyscy razem postanowili popełnić takie masowe zabójstwo!? Bo chyba inaczej nie potrafię tego nazwać...
Nagle ktoś na mnie wpadł od tyłu. Poleciałam do przodu na ziemię. Mój pasek hp wciąż był jednak pełen.
-Bardzo przepraszam! -usłyszałam szybki głos.
-Nic się nie stało -zapewniłam, wstając i spojrzałam na sprawcę.
<Ktoś, coś?>
Komentarze
Prześlij komentarz