Od Isil Do Yukio’ego ,,Trzymajmy się razem!’’ 1

Nie było przyciska wyloguj! W pierwszej chwili ogarnęło mnie przerażenie. Byłam uwięziona! I do tego wyglądałam tak, jak w rzeczywistości! Miałam na sobie T-shirt, jeansy i całkiem ciepłą bluzę z kapturem. To dobrze. Było dość zimno. Kaptur zakrywał mi prawie zupełnie włosy i rzucał cień na twarz. Rozejrzałam się. Dookoła mnie ludzie byli tak samo przerażeni jak ja.

Wtedy usłyszałam sygnał przychodzącej wiadomości. Zatoczyłam koło ręką, wywołując menu i otworzyłam wiadomości. 

-,,Od twórców gry’’ -przeczytałam cicho i kliknęłam.

-Szanowni gracze! -przede mną pojawiła się jakaś twarz. -Tu twórca i pomysłodawca gry. Jak zapewne już zauważyliście usunąłem przycisk wyloguj -w moich uszach zadźwięczał śmiech. -To jednak nie wszystko. W sprzęcie jest zamontowane specjalne urządzenie, które śmiertelnie porazi was prądem jeśli umrzecie w grze, lub jeśli ktoś odłączy prąd, czy zdejmie wam sprzęt. Jedynym ratunkiem dla was jest przejście całej gry przez co najmniej jedną osobę. Powodzenia! Nie dajcie się zabić!

Wiadomość się skończyła. Usiadłam z wrażenia. Owładnęło mną poczucie bezsilności. Nagle usłyszałam szelest. Jakiś chłopak w mniej-więcej moim wieku  wskoczył na mały podest i krzyknął:

-Cisza! Jeśli chcemy przeżyć i wrócić do naszego świata, musimy się trzymać razem i wspierać!

Zastanowiłam się nad jego słowami. ,,Trzymać się razem’’?  Ale po co. Wiedziałam, że dam sobie radę sama w lesie. A jeśli wygram to i tak uwolnię resztę... 

Nagle usłyszałam obok siebie płacz dziecka. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jakąś dziewczynkę. Miała z osiem lat. Płakała, powtarzając co jakiś czas jedno słowo: ,,Mamo’’. Zrobiło mi się smutno. Musiała być tu sama. Ona na pewno nie poradzi sobie sama. Co zrobił by na moim miejscu Sebastian?

-On ma rację! -krzyknęłam i również wskoczyłam na podest. -Musimy zbudować wspólnie jakąś osadę. Miasto. Razem będziemy mogli się lepiej bronić. Podzielimy ludzi: jedni będą zdobywać pożywienie, inni nas bronić przed tymi robotami, jeszcze inni opiekować się dziećmi, czy leczyć rannych. Razem nasze szanse przetrwania i powrotu do tamtego świata się zwiększą. 

Usłyszałam cichy pomruk zgody ze strony tłumu. 

-Właśnie! -głos znów zabrał ten chłopak. -Ci, którzy są za, niech staną tam. Ci, którzy nie zgadzają się ze mną, mogą odejść.

-Z nami -szepnęłam poprawiając go. 

Kilku ludzi zniknęło w lesie. Większość jednak została. Spojrzałam, pytająco na chłopaka, który jako pierwszy odzyskał zimną krew po tamtej wiadomości. Skinął głową. Wspólnie podzieliliśmy tłum na grupki. Pierwsza miała pójść szukać materiałów do budowy, druga jedzenia, a trzecia już zaczęła przygotowywać teren. Nie mieliśmy praktycznie żadnych narzędzi, oprócz dużych noży i małych siekier z podstawowego wyposażenia, które dostaliśmy zaraz po wejściu do gry, ale kiedy tyle osób zajęło się robotą, wszystko mogliśmy zrobić. Kiedy wszyscy zajęli się tym, czym mieli poprosiłam kilka osób, aby zbadali teren w pobliżu, poszukując jakichś handlarzy. Zamierzałam pójść z nimi, ale poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Podskoczyłam i szybko odwróciłam się. Za mną stał ten chłopak, którego poparłam. Uśmiechnął się do mnie z delikatną... Pogardą? Dobrze widziałam?

-Jak się nazywasz, dzieciaku? -spytał, upewniając mnie, że się nie przewidziałam. -Dobrze gadasz, ale na wiele więcej pewnie się nie przydasz. Możesz zasłaniać się tym kapturem jak chcesz, po głosie i tak słychać, że jesteś dziewczyną.

Nie byłam nawet do końca pewna, dlaczego, ale poczułam ukłucie bólu. 

-Jestem Isil. A ty lepiej byś się przedstawił zamiast drwić z osób, które ci pomogły.

Chłopak wzruszył ramionami: 

-Yukio.


<Yukio? Może być?>

Komentarze