Od Qennie do ktosia

Siedziałam na gałęzi wysoko na drzewie. Jakoś mogłam się na nim utrzymać, choć było to dość nudnawe. Po zamknięciu oczu mogłam spokojnie oddać się tej przyjemnej ciszy. Po otwarciu oczu miałam idealny widok na Górę Vesma. Jakby czekała na mnie, mały uśmieszek się wdarł na me usta, aby następnie zastąpić go poprzeczna kreska bez wyrazu. Widziałam osoby, jednak wciąż coś nie dawało mi spokoju. Tak jakby to miejsce czegoś ode mnie oczekiwało. Czekało na właściwy moment, aby coś uczynić. Tutaj tkwi problem, gdyż nie wiem w czym. Chmury układały się w rozmaite wzory i kształty. Zmęczona już tym wszystkim ruszyłam swoje cztery litery, aby zejść z drzewa. Jednakże nie poszłam dalej, gdyż zauważyłam huśtawkę, aż żal nie skorzystać. Tak też podeszłam i usiadłam, aby powoli zacząć się huśtać. Czułam wiatr, taki przyjemny i delikatny, łaskotał moje ciało..

Pobyłam tam, przez większość czasu się bujając, choć słyszałam, iż ktoś się zbliża, jednak mimo to dalej sobie siedziałam. Miałam przygotowana broń, w razie czego do obrony, bądź też ataku. To zawsze coś. Odetchnęłam głęboko, a po chwili powietrze wypuściłam. Osobnik zaatakował, obroniłam się sztyletem, po czym wstałam i kopnęłam w niego huśtawka. Gdy się poruszyła, osobnik stracił równowagę. Zaczęłam rzucać w niego kamieniami bądź też jakimś jedzeniem. Ruszyłam szybko w stronę góry, choć nie wiem nawet, po co mi to było. Bawiłam się w dłoniach sztyletami, aby odpowiednio je złapać i rzucić w stronę przeciwnika. Kolejna osoba próbuje mnie zabić. Zrobiłam, co mogłam, byłam zwinna i dobrze unikałam ciosów. Choć też atakowałam to i tak nie miał szans.
***
Wejście na górę nie było jakieś zbyt skomplikowane, jednakże to zawsze coś. Klapnęłam sobie na trawie i od razu się położyłam. Lubię patrzeć w niebo. Jest takie niesamowite.
- Co tu robisz? - dopiero teraz zwróciłam uwagę na osobę, która stała przede mną.

<Ktoś?>

Komentarze