Od Yukio Cd. Isil

Chłopak otworzył oczy. Gdzie był? Nie wiedział. Kim był? Nie wiedział. Co się stało? I tak! Kolejna niespodzianka! Nie wiedział!
Bardzo powoli podniósł się do siadu. Był w jaskini. Delikatny blask ogniska, rzucał na ściany, jasne smugi światła Leżał na kupce mchu w kolorze zgniłej zieleni i równie nieciekawym zapachu. Ktoś przykrył go starym i wyświechtanym kocem pełnym dziur. Spróbował wstać ale niestety jedynie na próbach musiał poprzestać. Ostry ból kazał mu spowrotem paść na posłanie.
Dopiero w tej chwili zdał sobie sprawę z ważnego faktu. Silne rwanie w boku, spowodowane było długą na 15 cm raną, biegnącą od biodra do pępka. Co spowodowało tak poważne obrażenia? No właśnie NIE WIEDZIAŁ! Jakie to irytujące! Wypuścił głośno powietrze i ponownie spróbował wstać. Tym razem już z nieco większym skutkiem.
Po długich i usilnych staraniach wreszcie udało mu się stanąć o własnych siłach.
Utykając i podpierając się o zimne, wilgotne ściany pokuśtykał do wyjścia z jaskini.
Już po chwili jasne, ostre światło poraziło jego oczy. W pierwszej chwili zatoczyła się w tył, pragnąc uchronić je od bolesnych wręcz promieni słońca. Na szczęście już po chwili pełnej mrugania i przecierania oczu, począł uważnie przyglądać się otoczeniu. Ze względu na roślinność i na niezwykłą parność stwierdził, że musi znajdować się gdzieś w dżungli.

Wysokie, oplecione tryliardem lian drzewa, robił pozwalające wrażenie. Gdzieś w między ich koronami dało się słyszeć dziwne dźwięki. A to hukanie. A to pukanie, gwizdanie, szczekanie, gdakanie, piszczenie czy terkotanie. Tę istną orkiestrę przerwał nagle potężny ryk. W górze zachwiały się jedynie gałęzie, gdzieś coś pękło i nastała cisza. Przetykana jedynie biciem jego kołaczącego serca i szybkim oddechem.

- No co tak stoisz młodzieńcze? Nigdy nie słyszałeś ryku Mego?


Odwrócił się gwałtownie, o mało ponownie nie upadając. Przed niechybnym spotkaniem z twardym podłożem, uchronił go czyjeś silne, pewne ręce.

Przed nim stał mężczyzn w podeszłym wieku. Pociągłą, pooraną zmarszczkami twarz, okalały siwe włosy zaplecione w niechlujnego koka oraz nieco przydługa broda. Czarne jak dwa węgielki, oczy nieznajomego, świdrowały chłopaka przenikliwym, aczkolwiek dobrotliwym wzrokiem. Jego sylwetką, mimo że nie cieszyła się wysokim wzrostem, była atletycznie zbudowana. Szerokie ramiona, węższe biodra i dość długie nogi. Odziany był w luźne zielone spodnie, nieco jaśniejszą wiązaną koszulę i prosty skórzany pas za który została zaczepiona, długa, groźnie wyglądająca maczeta. Stopy miał bose, przez co bez problemu, można było dojrzeć lekką opuchliznę na kostkach.


- Wreszcie się obudziłeś! - Zaśmiał się mężczyzna i ustawił chłopaka do pionu - No! Opowiadaj! - to rzekłszy usiadł w kucki przy małym ognisku, rozpalonym tuż przed wejściem do jaskini i obrócił na drugą stronę, smażące się plasterki mięsa.
- Ja….ja nic nie pamiętam..- powiedziałem, a starzec jedynie spojrzał na mnie i pokiwał smutno głową
- Powiedz w takim razie to co pamiętasz - słysząc jego słowa przysiadłem na kamieniu i wytężyłem pamięć. Po chwili zacząłem mówić:
- Nazywam się Yuu Greemar. Mam 18 lat i pochodzę z Nevady. Mam mamę Akiko, ojca William oraz młodszą siostrzyczkę April. Kocham pomidory. To…. w zasadzie tyle….
- Nic więcej nie pamiętasz? - spytał mężczyzna uważnie mi się przyglądając - cóż się dziwić…. Jak cię znalazłem, to ledwo dychałeś. To pieroństwo pewnie już zaczęło smażyć ci mózg - mruknął cicho pod nosem.

- Słuchaj młody. Znajdujemy się w przeklętej grze o nazwie Netting End. Nie jesteśmy w stanie z niej wyjść, puty ktoś nie przejdzie jej całej. Nikt nie z zewnątrz nie może nas odłączyć. W przeciwnym razie zginiemy. Ale to jeszcze nie jest najgorsze. Najstraszniejsze w tym wszystkim, to to że gdy zginiemy w grze, pieroństwo które na sobie mamy nas zabije.

< Isil? Co ty na to XD >

579 słów

Komentarze