Od Ichiro cd Isil
Trochę dziwne uczucie kiedy ktoś celuje w ciebie z łuku. Serio? Pierwsze słowa jakie usłyszałem musiały mnie obrażać?
- Możesz mnie nie obrażać i powiedzieć o co chodzi?- powiedziałem zirytowany.
- Te jelenie są bardzo płochliwe. Podchodząc do niego tak po prostu, mogłeś [...] - raczyła odpowiedzieć jaśnie pani. Nawet nie słuchałem do końca co mówiła. Moja wina że jeleń uciekł? Ciekawy wniosek. Przestraszyłem bardzo płochliwe zwierzę które stwierdziło że należy pobiec w kierunku zagrożenia...bardzo logiczne. Chyba że to zwierzę stwierdza że należy taranować zagrożenie.
- Idiotka - pomyślałem. Obraża mnie bez powodu, celuje do mnie z łuku. Ja przynajmniej jestem wychowany i nie mówię tego nie znanej osobie. Wyskoczył mi przed twarzą komunikat. Ona go chyba nie widziała bo gadała coś dalej.
- [...] A byłoby to korzystne nawet dla ciebie, bo szybciej bym przeszła tę cholerną grę- dokończyła wypowiedź. Aż nusiałem sie upewnić, czy to prawda. Spojrzała na mnie jak na idiotę. Chociaż według mnie to ona bardziej się tak zachowywała.
- Tak. - Super. Uwięziony w grze. - Powinnam cię zaprowadzić do miasta początku ale to daleko a ja chciałam jeszcze popolować. Marne szanse że trafiłby mi się jeleń ale zawsze coś. Nie możesz tak nie wiem wyparować? - powiedziała. Szkoda że nie umiem bo chętnie bym to zrobił.
- Myślisz że mam ochotę z tobą rozmawiać? Otóż nie. - powiedziałem w myślach. Każda kolejna minuta w jej obecności utwierdzała mnie w przekonaniu że jest idiotką. Trochę dziwne bo przypomina mi matkę. Nie wiem czemu. Wyglądem na pewno nie... charakter też nie...Już wiem! Obie strasznie mnie irytują...
-Isil- powiedziała do mnie dziewczyna.
-co?
- Mój login- warknęła. I od razu reaguje złością... Ja nie wiem. Mówi do mnie jakieś dziwne słowo i się dziwi że nie wiem o co jej chodzi.
- Ichiro - odpowiedziałem chłodno. Zaczęła mnie gdzieś prowadzić. Podczas drogi tłumaczyła mi zasady i inne rzeczy jakie powinienem wiedzieć. Teraz nie dość że zirytowany to jeszcze znudzony i na dodatek zmuszony do towarzystwa Isil. Niby ładna dziewczyna ale lepiej jej unikać chyba, że masz ochotę zepsuć sobie humor. Kiedy już skończyła mi wszystko tłumaczyć powiedziała:
- Przepraszam że tak na ciebie naskoczyłam. Byłam strasznie sfrustrowana. - I teraz to mnie zatkało.
- To jednak nie masz serca z kamienia?- pomyślałem. Tak bardzo chciałem to powiedzieć ale stwierdziłem, że nie ma co. Więc ostatecznie mruknąłem coś pod nosem. Zapadła cisza.
Chyba dochodziliśmy do miasta, bo zobaczyłem mur. Is zaprowadziła mnie do bramy. Kiedy przez nią przeszedłem zobaczyłem w sumie nic nadzwyczajnego. Po prostu miasto. Co prawda sami je zbudowali. Dziewczyna prowadziła mnie gdzieś dalej. Stanęliśmy przed drzwiami do jakiegoś domu. Kazała mi wejść do środka. Jej oczy nie mówiły nic przyjemnego. Pewnie jest pamiętliwa.
Kiedy już wybrałem kim będę itd. w końcu mogłem sobie pójść. Ona poszła z powrotem do lasu. Czemu akurat ona musi być kimś ważnym... No trudno. Poszedłem do mojego domu. Był niedaleko muru i na szczęście daleko od domu Isil. Nieduży ładny domek. Wszedłem do środka. Przytulnie nawet, ale mimo tego, nie chciało mi się tam siedzieć. Więc poszedłem pomiędzy domami innych graczy w stronę lasu. Trochę dziwnie, że od razu idę do lasu ale naprawdę lubię łazić bez celu zwłaszcza po lesie. Kiedy już przeszedłem przez bramę zacząłem się kierować w stronę alei tysiąca dębów czy jak to się tam nazywa. Wyciągnąłem sztylet i zacząłem się nim bawić. Nie poszedłem jakoś bardzo daleko od miasta a przynajmniej tak mi się wydawało. Zatrzymałem się w odległości około trzech metrów od drzewa i zacząłem w nie rzucać. Kiedy mi się nudzi robię dużo dziwnych rzeczy które zazwyczaj są bezsensu. No tak... mogłem się domyślić że nie trafię. W sumie to w ogóle nóż nie leciał tam gdzie chciałem. Kiedy w końcu trafiłem uśmiechnąłem się pod nosem ale radość nie trwała długo bo jak się odwróciłem zobaczyłem idącą w oddali Isil. Serio? Miałem nadzieję, że jej już dzisiaj nie spotkam. Podszedłem do drzewa i wyciągnęłem sztylet. Może mnie nie zobaczy i pójdzie dalej. Oby. Zacząłem iść dalej. Zatrzymałem się w momencie w którym w krzakach coś mi błysnęło. Odruchowo zacząłem szukać broni.
- Przecież ją trzymasz, idioto- pomyślałem. Przysunąłem się plecami do drzewa. Z krzaków wyskoczył mechakieł. Leciał wprost na mnie. W ostatniej chwili odskoczyłem w bok. Maszyna wykręciła tuż przed drzewem. Szybko rzuciłem nożem. Nie wiem jak to możliwe ale trafiłem...w stopę co prawda ale zawsze coś. Zwierz odwrócił się w moją stronę i zaatakował.
-ała- syknąłem. Dziabnąl mnie! Chwyciłem drugi sztylet i dzgnalem go w łeb. Nie wiem jak ale jednym ruchem wyciągnąłem koleiny nóż lewą ręką a prawą nóż z jego głowy i naraz dwoma rękoma dzgnołem go w bok. Chyba nagły napływ adrenaliny. Wyciągnąłem noże a zwierzę znowu mnie dziabnęło. Tym razem w nogę ale zanim zdążyłem zaatakować zwierzę odskoczyło i obiegło mnie dookoła. Eee dlaczego to mnie obiegło zamiast ugryźć jeszcze raz? Nie zastanawiałem się nad tym długo tylko przycisnąłem się plecami do drzewa.
- Jak będzie przebiegać dźgniesz go - powtarzałem sobie w myślach. - Co jest? - poczułem, że drętwieje mi lewa ręka i prawa noga. Mechakieł był już blisko. Powinienem zaraz go dźgnąć. Ogłupiony tym, co się dzieje za późno machnąłem sztyletem i spudłowałem. Zachwiałem się i upadłem. Szybko odwróciłem się na plecy, a widząc łeb bestii kilkanaście centymetrów ode mnie, wyciągnąłem rękę ze sztyletem w jej stronę. Kiedy poczułem ciężar maszyny na ręce z całych sił próbowałem zepchnąć ją z siebie. Nagle wyskoczyło okienko.
4× yangi
1× złom
Usiadłem. Noga była zdrętwiała więc nie próbowałem wstać. Uklęknąłem przy mechakle i pozbierałem moje sztylety. Kiedy podniosłem głowę zobaczyłem stojącą postać. Miała napięty łuk oczywiście w moim kierunku. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Znowu chcesz mnie zabić?- zapytałem. Isil nie odpowiedziała. Nie przestając się uśmiechać próbowałem wstać. Nie było to takie proste. Ale noga już wracała do normy. Oparłem sie plecami o drzewo i zacząłem rzucać w drzewo które stało na przeciwko mnie w odległości mniej więcej dwóch metrów. Is opuściła łuk i zaczęła iść w moją stronę. Mnie to nie obchodziło za bardzo. Bardziej mnie interesowało już rzucanie nożami w drzewo niż jej obecność. Byłem w tym bardzo słaby. To, że trafiam to bardziej przypadek. Teraz mi poszło trochę lepiej bo trafiłem dwoma nożami. Dziewczyna stanęła bardzo blisko drzewa. Nie była na tyle głupia by tam stanąć zanim rzuciłem ostatnim sztyletem. Poszedłem po noże. Zatrzymałem się bardzo blisko niej. Chyba za blisko. Kiedy wyciągnąłem rękę po sztylet spojrzałem jej w oczy. Miała bardzo piękne szaroniebieskie oczy. Poczułem się trochę głupio bo nasze spojrzenia się spotkały. Szybko chwyciłem sztylety i odwróciłem wzrok. Odszedłem w stronę drzewa pod którym przed chwilą stałem. Ona cały czas stała w tej samej pozycji. Miała skrzyżowane ręce. Naprawdę nie wiem czemu ona cały czas tu stoi.
<Isil?>
- Możesz mnie nie obrażać i powiedzieć o co chodzi?- powiedziałem zirytowany.
- Te jelenie są bardzo płochliwe. Podchodząc do niego tak po prostu, mogłeś [...] - raczyła odpowiedzieć jaśnie pani. Nawet nie słuchałem do końca co mówiła. Moja wina że jeleń uciekł? Ciekawy wniosek. Przestraszyłem bardzo płochliwe zwierzę które stwierdziło że należy pobiec w kierunku zagrożenia...bardzo logiczne. Chyba że to zwierzę stwierdza że należy taranować zagrożenie.
- Idiotka - pomyślałem. Obraża mnie bez powodu, celuje do mnie z łuku. Ja przynajmniej jestem wychowany i nie mówię tego nie znanej osobie. Wyskoczył mi przed twarzą komunikat. Ona go chyba nie widziała bo gadała coś dalej.
- [...] A byłoby to korzystne nawet dla ciebie, bo szybciej bym przeszła tę cholerną grę- dokończyła wypowiedź. Aż nusiałem sie upewnić, czy to prawda. Spojrzała na mnie jak na idiotę. Chociaż według mnie to ona bardziej się tak zachowywała.
- Tak. - Super. Uwięziony w grze. - Powinnam cię zaprowadzić do miasta początku ale to daleko a ja chciałam jeszcze popolować. Marne szanse że trafiłby mi się jeleń ale zawsze coś. Nie możesz tak nie wiem wyparować? - powiedziała. Szkoda że nie umiem bo chętnie bym to zrobił.
- Myślisz że mam ochotę z tobą rozmawiać? Otóż nie. - powiedziałem w myślach. Każda kolejna minuta w jej obecności utwierdzała mnie w przekonaniu że jest idiotką. Trochę dziwne bo przypomina mi matkę. Nie wiem czemu. Wyglądem na pewno nie... charakter też nie...Już wiem! Obie strasznie mnie irytują...
-Isil- powiedziała do mnie dziewczyna.
-co?
- Mój login- warknęła. I od razu reaguje złością... Ja nie wiem. Mówi do mnie jakieś dziwne słowo i się dziwi że nie wiem o co jej chodzi.
- Ichiro - odpowiedziałem chłodno. Zaczęła mnie gdzieś prowadzić. Podczas drogi tłumaczyła mi zasady i inne rzeczy jakie powinienem wiedzieć. Teraz nie dość że zirytowany to jeszcze znudzony i na dodatek zmuszony do towarzystwa Isil. Niby ładna dziewczyna ale lepiej jej unikać chyba, że masz ochotę zepsuć sobie humor. Kiedy już skończyła mi wszystko tłumaczyć powiedziała:
- Przepraszam że tak na ciebie naskoczyłam. Byłam strasznie sfrustrowana. - I teraz to mnie zatkało.
- To jednak nie masz serca z kamienia?- pomyślałem. Tak bardzo chciałem to powiedzieć ale stwierdziłem, że nie ma co. Więc ostatecznie mruknąłem coś pod nosem. Zapadła cisza.
Chyba dochodziliśmy do miasta, bo zobaczyłem mur. Is zaprowadziła mnie do bramy. Kiedy przez nią przeszedłem zobaczyłem w sumie nic nadzwyczajnego. Po prostu miasto. Co prawda sami je zbudowali. Dziewczyna prowadziła mnie gdzieś dalej. Stanęliśmy przed drzwiami do jakiegoś domu. Kazała mi wejść do środka. Jej oczy nie mówiły nic przyjemnego. Pewnie jest pamiętliwa.
Kiedy już wybrałem kim będę itd. w końcu mogłem sobie pójść. Ona poszła z powrotem do lasu. Czemu akurat ona musi być kimś ważnym... No trudno. Poszedłem do mojego domu. Był niedaleko muru i na szczęście daleko od domu Isil. Nieduży ładny domek. Wszedłem do środka. Przytulnie nawet, ale mimo tego, nie chciało mi się tam siedzieć. Więc poszedłem pomiędzy domami innych graczy w stronę lasu. Trochę dziwnie, że od razu idę do lasu ale naprawdę lubię łazić bez celu zwłaszcza po lesie. Kiedy już przeszedłem przez bramę zacząłem się kierować w stronę alei tysiąca dębów czy jak to się tam nazywa. Wyciągnąłem sztylet i zacząłem się nim bawić. Nie poszedłem jakoś bardzo daleko od miasta a przynajmniej tak mi się wydawało. Zatrzymałem się w odległości około trzech metrów od drzewa i zacząłem w nie rzucać. Kiedy mi się nudzi robię dużo dziwnych rzeczy które zazwyczaj są bezsensu. No tak... mogłem się domyślić że nie trafię. W sumie to w ogóle nóż nie leciał tam gdzie chciałem. Kiedy w końcu trafiłem uśmiechnąłem się pod nosem ale radość nie trwała długo bo jak się odwróciłem zobaczyłem idącą w oddali Isil. Serio? Miałem nadzieję, że jej już dzisiaj nie spotkam. Podszedłem do drzewa i wyciągnęłem sztylet. Może mnie nie zobaczy i pójdzie dalej. Oby. Zacząłem iść dalej. Zatrzymałem się w momencie w którym w krzakach coś mi błysnęło. Odruchowo zacząłem szukać broni.
- Przecież ją trzymasz, idioto- pomyślałem. Przysunąłem się plecami do drzewa. Z krzaków wyskoczył mechakieł. Leciał wprost na mnie. W ostatniej chwili odskoczyłem w bok. Maszyna wykręciła tuż przed drzewem. Szybko rzuciłem nożem. Nie wiem jak to możliwe ale trafiłem...w stopę co prawda ale zawsze coś. Zwierz odwrócił się w moją stronę i zaatakował.
-ała- syknąłem. Dziabnąl mnie! Chwyciłem drugi sztylet i dzgnalem go w łeb. Nie wiem jak ale jednym ruchem wyciągnąłem koleiny nóż lewą ręką a prawą nóż z jego głowy i naraz dwoma rękoma dzgnołem go w bok. Chyba nagły napływ adrenaliny. Wyciągnąłem noże a zwierzę znowu mnie dziabnęło. Tym razem w nogę ale zanim zdążyłem zaatakować zwierzę odskoczyło i obiegło mnie dookoła. Eee dlaczego to mnie obiegło zamiast ugryźć jeszcze raz? Nie zastanawiałem się nad tym długo tylko przycisnąłem się plecami do drzewa.
- Jak będzie przebiegać dźgniesz go - powtarzałem sobie w myślach. - Co jest? - poczułem, że drętwieje mi lewa ręka i prawa noga. Mechakieł był już blisko. Powinienem zaraz go dźgnąć. Ogłupiony tym, co się dzieje za późno machnąłem sztyletem i spudłowałem. Zachwiałem się i upadłem. Szybko odwróciłem się na plecy, a widząc łeb bestii kilkanaście centymetrów ode mnie, wyciągnąłem rękę ze sztyletem w jej stronę. Kiedy poczułem ciężar maszyny na ręce z całych sił próbowałem zepchnąć ją z siebie. Nagle wyskoczyło okienko.
4× yangi
1× złom
Usiadłem. Noga była zdrętwiała więc nie próbowałem wstać. Uklęknąłem przy mechakle i pozbierałem moje sztylety. Kiedy podniosłem głowę zobaczyłem stojącą postać. Miała napięty łuk oczywiście w moim kierunku. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Znowu chcesz mnie zabić?- zapytałem. Isil nie odpowiedziała. Nie przestając się uśmiechać próbowałem wstać. Nie było to takie proste. Ale noga już wracała do normy. Oparłem sie plecami o drzewo i zacząłem rzucać w drzewo które stało na przeciwko mnie w odległości mniej więcej dwóch metrów. Is opuściła łuk i zaczęła iść w moją stronę. Mnie to nie obchodziło za bardzo. Bardziej mnie interesowało już rzucanie nożami w drzewo niż jej obecność. Byłem w tym bardzo słaby. To, że trafiam to bardziej przypadek. Teraz mi poszło trochę lepiej bo trafiłem dwoma nożami. Dziewczyna stanęła bardzo blisko drzewa. Nie była na tyle głupia by tam stanąć zanim rzuciłem ostatnim sztyletem. Poszedłem po noże. Zatrzymałem się bardzo blisko niej. Chyba za blisko. Kiedy wyciągnąłem rękę po sztylet spojrzałem jej w oczy. Miała bardzo piękne szaroniebieskie oczy. Poczułem się trochę głupio bo nasze spojrzenia się spotkały. Szybko chwyciłem sztylety i odwróciłem wzrok. Odszedłem w stronę drzewa pod którym przed chwilą stałem. Ona cały czas stała w tej samej pozycji. Miała skrzyżowane ręce. Naprawdę nie wiem czemu ona cały czas tu stoi.
<Isil?>
Komentarze
Prześlij komentarz