Od Yoyo do Isil

Cóż tu dużo mówić. Zająłem się grą od razu, gdy ją dostałem. Zrobiłem wszystko, co miałem. Wpisałem login, stworzyłem postać itp. Jednak trochę zwlekałem z naciśnięciem startu. Po co mam tracić czas na samotną grę w pokoju? Wraz z tym pytaniem wyszedłem z pokoju po coś słodkiego. Do biurka przed komputer wróciłem dopiero na początku listopada. Pogoda była fatalna. Padał deszcz i było zimno. Nie miałem co robić. Siedziałem sam w domu. Tata był w pracy, a mama wyskoczyła do sklepu. Włączyłem tę grę. Wszystko już zrobiłem. Zostało mi kliknięcie "start" i szczerze bez zastanowienia to zrobiłem.
Nagle stałem na środku jakiegoś miasta... W sumie czytałem, że cała gra się zaczyna w Mieście Początku i właśnie tu byłem. Zdziwiła mnie trochę ta cała grafika. Aż za bardzo realistyczna. Wszędzie było pełno ludzi. Pogoda była o wiele lepsza. Słoneczko i delikatny wiaterek wiał mi prosto w twarz- chwila chwila. Jakim cudem to czułem?... W tym właśnie momencie skumałem, że coś jest nie tak. A mianowicie to, że jestem jako ja w tej grze. Fizycznie w niej byłem. Tak dla pewności uszczypłem się w ramie. Bolało i dalej tu stałem.
- Łał... Zarąbiście.- rozejrzałem się wokoło podekscytowany. Od razu ruszyłem przed siebie. Los wreszcie podarował mi własną grę.
- Hmm, tylko teraz, gdzie jest mój tron i korona? Helloł, jestem bóstwem gier i zabaw. Gro weź to skumaj i wskaż mi moje miejsce.- spojrzałem w niebo. Nic to nie dało i nic nie zobaczyłem oprócz paru białych chmurek.- ... Chcę cukierka. Najlepiej lizaka.- powiedziałem do siebie. Naprawdę samotność nie jest dla mnie. Zaczynam od tego gadać do siebie. W dodatku ta gra mnie jakoś olewa, a niektórzy ludzie się na mnie gapią jak na małego wariata. To bardzo niegrzeczne z ich strony. W końcu czymże miałbym być, jak nie sobą?
Okej po parunastu minutach miałem wrażenie, że chodzę w kółko. Zaczęło mnie już to wszystko irytować. Nie wiem co mam zrobić. Nie dostałem żadnego cukierka, a teraz się jeszcze nudzę i nogi mnie zaczynają boleć.
- Mam dość tej gry. To nie jest zabawa, tylko jedna wielka nuda.
Nagle zauważyłem na swej drodze gdzieś w dali... Pewnie wyjście z tego miasta. Jest wreszcie! Od razu pobiegłem w tamtą stronę. Nie zatrzymałem się nawet na chwilę. Przez to parę osób potrąciłem, innym centralnie wlazłem w drogę. Słyszałem też, jak ktoś za mną krzyczy, żebym się zatrzymał, ale nie miałem zamiaru tego słuchać. Wyjście. Wreszcie coś nowego i pewnie o wiele ciekawszego. Dzieliło mnie parę metrów od uwolnienia się z tej nudy, ale niestety ktoś złapał mnie za rękę. Od razu o mało co się nie wywróciłem.
- Ej! Puść mnie! Już!

[Isil~?]

Komentarze