Od Isil cd Kate

Nie musiałyśmy długo czekać na przeciwnika. Mechpard wyskoczył zza drzew w moją stronę. Uskoczyłam, upadłam na ziemię, przetoczyłam się i wstałam. Zwierz przeleciał kawałek dalej i zaliczył mało przyjeme spotkanie z żelazną bramą. Kate stała kawałek dalej i celowała z procy. Obie walczymy raczej na dystans, kiepsko... Ale w sumie na razie atakuje mnie, a ja mam więcej życia, powinnyśmy sobie dać radę.
- Ja odwracam jego uwagę, a ty cały czas strzelaj - odezwałam się, a korzystając z tego, że mechpard był trochę zamroczony po zderzeniu sama wystrzeliłam z łuku. Strzała wbiła się głęboko w jego bok, ale nie poczyniła większych szkód. Chwilę potem dostał kamykiem w głowę. Ponownie zaszarżował, ale tym razem na Kate.
-Nie tam, puszko złomu - warknęłam do siebie i ponownie strzeliłam, chcąc odwrócić jego uwagę. Był za szybki, spudłowałam. Mimo moich obaw, dziewczyna uskoczyła w idealnym momencie. Zwierz już nie miał jak skręcić i dopiero kawałek dalej dał radę zawrócić. Przywołałam kulę wody i od razu użyłam wsparcia, dziwiąc się, że nie wpadłam na to wcześniej. Teraz byłyśmy szybsze, zwinniejsze i silniejsze. Od razu poczułam się lepiej. Posłałam w jego stronę wodny pocisk. Kate świetnie szło strzelanie, byłam pod wrażeniem, zwłaszcza, że jeszcze chwilę temu miała problem z trafieniem mechokła. Ale w sumie na tym polega ta gra. Raz załapiesz i potem nie masz już z tym problemu. Strzeliłam z łuku i dopiero teraz zorientowałam się, że strażnicy z murów nam pomagają. Mechpard bardziej przypominał jeża niż kota. Widząc, że znów obrał mnie za cel strzeliłam po raz ostatni i wyciągnęłam nóż. Pasek hp maszyny był już na wykończeniu. Czekałam spokojnie, aż do mnie dotrze. Kiedy skoczył, przesunęłam się na bok i rozpłatałam mu brzuch. Upadł na ziemię i więcej się nie podniósł.

16 x Yangi
2 x Słaba mikstura leczenia
3 x Żelazo

Odetchnęłam, widząc wyskakujący łup. Zdecydowanie powinnam załatwić sobie jakąś lepszą broń.
Spojrzałam na Kate. Podeszła, lekko drżąc.
- I już po wszystkim - poczułam silną potrzebę uspokojenia jej. - Świetnie ci szło, nieźle wyczułaś moment do uniku. Z procą też dużo lepiej niż za pierwszym razem, starczyło, żebyś załapała o co chodzi.
Pokiwała głową.
- Co zrobiłaś po tym jak mnie ominął? - spytała.
Dopiero po chwili zrozumiałam.
- A, to taka... Magiczna sztuczka. Też się nie długo nauczysz takich rzeczy - zapewniłam, uśmiechając się. - Weź łup, trochę Yangów przyda się na dobry początek.
Dziewczyna zawachała się, jednak po chwili wszystko wzięła. Strażnicy otwarli nam bramę i po chwili byłyśmy już w bezpiecznej strefie. Uśmiechnęłam się, widząc ich zakłopotanie, gdy mnie rozpoznali. Ruszyłyśmy w stronę placu głównego. Po drodze opowiadałam Kate o tym, co akurat mijaliśmy i o ogólnych zasadach jakie tu panują. Dość szybko znalazłyśmy wspólny język, a ,,nowa'' nie pytała o coś, co przed chwilą powiedziałam. Serio, wiele graczy tak robi, a nawet sobie nie wyobrażacie jak mnie denerwuje, gdy ktoś mnie nie słucha.
Dotarłyśmy do mojego biura i załatwiłyśmy wszystkie formalności. Dziewczyna została hodowcą, co mnie ucieszyło, bo brakowało nam osób na tym stanowisku. Wyjaśniłam jej, że zamieszka w zewnętrznej części Miasta początku, żeby mieć blisko do swoich podopiecznych. Nie miała nic przeciwko.

<Kate? Nie wiem co teraz, masz wolne pole do popisu. :p >

Komentarze