Od Isil CD Yukio Do Another
Rano wstałam w okropnym nastroju. To co zrobiłam, wciąż nie dawało mi spokoju. Czułam się jak potwór. Przecież ja nawet nie potrafiłam go przeprosić jak człowiek...
Przemierzałam bezsensownie ulice. Spotkałam kilka znajomych osób, rzuciłam im ,,cześć'', ewentualnie ,,dzień dobry'' i szłam dalej. Dobrze wiedzieć, że żyją. W tym świecie nic nie jest pewne... Dość tego. Muszę w końcu wziąć się w garść. Powinnam do kogoś pójść, ludzie mówią, że to pomaga. Ale do kogo? Prawie nikogo tu tak naprawdę nie znam...
Chwilę później stałam pod drzwiami mieszkania Justyny. Podniosłam rękę i zapukałam. Miałam cichą nadzieję, że nie ma jej w domu, że mogę dalej... Właściwie to co? Włóczyć się bez sensu po ulicach i rozmyślać nad swoją głupotą? Nie, muszą się ogarnąć i iść go przeprosić...
Drzwi się otworzyły i zobaczyłam AnotherRzecz dzieje się dużo po tym jak odkryły, że są siostrami, rzecz jasna.
-O, cześć Isil -uśmiechnęła się.
-Cześć... -mruknęłam cicho.
-Wszystko w porządku? -spoważniała natychmiast i zaprosiła mnie do środka.
Opowiedziałam jej o wszystkim. Zrobiła mi herbatę i przytuliła. Faktycznie podziałało. Uspokoiłam się i teraz tylko jedna rzecz mi została do zrobienia.
-Dzięki wielkie, jesteś kochana -podziękowałam, wstając.
-Nie ma za co, jestem przecież twoją siostrą -uśmiechnęła się.
Wyszłam na ulicę i pewnym krokiem udałam się w stronę centrum, do domu Yukio. Zawahałam się, stając przed drzwiami. W końcu zmusiłam się do zapukania. Pierwszy raz. Drugi. Nie było żadnej odpowiedzi. Zmarszczyłam brwi. Nie mógł przecież wiedzieć, że to ja. Nie było go w domu? Nie... Jest jeszcze dość wcześnie, o tej godzinie zawsze był w domu. O tej godzinie był w stanie jeszcze pracować, potem większość rzeczy musiałam robić ja. Ah, kochana papierkowa robota... Zapukałam jeszcze raz. Może nie słyszy? Nacisnęłam klamkę. Zamknięte. Nie wiem czemu, ale ogarnęły mnie złe przeczucia. Nacisnęłam jeszcze raz, mocniej. Na próżno. Lita skała. Miałam ochotę krzyknąć, żeby otworzył, ale zauważyłam, że jakiś gracz się na mnie gapi. Cóż, chyba wyglądałam dość nietypowo.
W końcu przypomniałam sobie, że mam zapasowy klucz. Wymieniliśmy się kiedyś, ,,na wypadek śmierci któregoś z nas, kiedy to w zamkniętym domu zostanie testament''. Doczepiłam go chyba do moich kluczy... Faktycznie, był. Odkluczyłamdla ludziów z innych województw, bo to chyba gwara, skoro podkreśla: ten wyraz oznacza otwarcie drzwi zamkniętych na klucz(przekręceniu klucza w zamku). Bardzo przydatne słowo, polecam drzwi i szybkim ruchem je otworzyłam. W domu było cicho i ciemno. Moje złe przeczucia się nasiliły. A poza tym... Nie było go tu.
Weszłam do środka i zapaliłam światło. Dlaczego w sieni nie ma okna? Kto to projektował? Ciekawe czy wiedział, jaki to robi straszny efekt. Jest przedpołudnie, a tu ciemno jak w piwnicy. Uchyliłam drzwi do salonu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to podejrzany (jak na Yukio) porządek. Na stole leżała tylko jedna notatka. Nie mogąc się powstrzymać, podeszłam bliżej i przeczytałam jej zawartość; zaledwie kilka zdań.
-O Boże... -szepnęłam tylko przerażona.
Zakręciło mi się w głowie, nic nie widziałam. W ostatniej chwili udało mi się usiąść na krześle.
<Yukio?>
Przemierzałam bezsensownie ulice. Spotkałam kilka znajomych osób, rzuciłam im ,,cześć'', ewentualnie ,,dzień dobry'' i szłam dalej. Dobrze wiedzieć, że żyją. W tym świecie nic nie jest pewne... Dość tego. Muszę w końcu wziąć się w garść. Powinnam do kogoś pójść, ludzie mówią, że to pomaga. Ale do kogo? Prawie nikogo tu tak naprawdę nie znam...
Chwilę później stałam pod drzwiami mieszkania Justyny. Podniosłam rękę i zapukałam. Miałam cichą nadzieję, że nie ma jej w domu, że mogę dalej... Właściwie to co? Włóczyć się bez sensu po ulicach i rozmyślać nad swoją głupotą? Nie, muszą się ogarnąć i iść go przeprosić...
Drzwi się otworzyły i zobaczyłam Another
-O, cześć Isil -uśmiechnęła się.
-Cześć... -mruknęłam cicho.
-Wszystko w porządku? -spoważniała natychmiast i zaprosiła mnie do środka.
Opowiedziałam jej o wszystkim. Zrobiła mi herbatę i przytuliła. Faktycznie podziałało. Uspokoiłam się i teraz tylko jedna rzecz mi została do zrobienia.
-Dzięki wielkie, jesteś kochana -podziękowałam, wstając.
-Nie ma za co, jestem przecież twoją siostrą -uśmiechnęła się.
Wyszłam na ulicę i pewnym krokiem udałam się w stronę centrum, do domu Yukio. Zawahałam się, stając przed drzwiami. W końcu zmusiłam się do zapukania. Pierwszy raz. Drugi. Nie było żadnej odpowiedzi. Zmarszczyłam brwi. Nie mógł przecież wiedzieć, że to ja. Nie było go w domu? Nie... Jest jeszcze dość wcześnie, o tej godzinie zawsze był w domu. O tej godzinie był w stanie jeszcze pracować, potem większość rzeczy musiałam robić ja. Ah, kochana papierkowa robota... Zapukałam jeszcze raz. Może nie słyszy? Nacisnęłam klamkę. Zamknięte. Nie wiem czemu, ale ogarnęły mnie złe przeczucia. Nacisnęłam jeszcze raz, mocniej. Na próżno. Lita skała. Miałam ochotę krzyknąć, żeby otworzył, ale zauważyłam, że jakiś gracz się na mnie gapi. Cóż, chyba wyglądałam dość nietypowo.
W końcu przypomniałam sobie, że mam zapasowy klucz. Wymieniliśmy się kiedyś, ,,na wypadek śmierci któregoś z nas, kiedy to w zamkniętym domu zostanie testament''. Doczepiłam go chyba do moich kluczy... Faktycznie, był. Odkluczyłam
Weszłam do środka i zapaliłam światło. Dlaczego w sieni nie ma okna? Kto to projektował? Ciekawe czy wiedział, jaki to robi straszny efekt. Jest przedpołudnie, a tu ciemno jak w piwnicy. Uchyliłam drzwi do salonu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to podejrzany (jak na Yukio) porządek. Na stole leżała tylko jedna notatka. Nie mogąc się powstrzymać, podeszłam bliżej i przeczytałam jej zawartość; zaledwie kilka zdań.
-O Boże... -szepnęłam tylko przerażona.
Zakręciło mi się w głowie, nic nie widziałam. W ostatniej chwili udało mi się usiąść na krześle.
<Yukio?>
Komentarze
Prześlij komentarz