Od Isil CD Yukio

Wstałam dziś ewidentnie lewą nogą. No ale chyba każdy ma czasem te gorsze dni. Który to dzisiaj jest? Trzeci? Och, Yukio ma przecież urodziny! Muszę mu coś dać... Tylko co?
Przechadzałam się po mieście zastanawiając się co mogłabym kupić. W końcu niezbyt usatysfakcjonowana nabyłam czarny, bardzo zresztą ładny sztylet. Może nie było to zbyt oryginalne, no ale cóż... Na nic innego nie wpadłam. Przypomniałam sobie, że chłopak miał załatwiać dzisiaj jakąś sprawę w sali obrad. Stanęłam pod budynkiem, czekając aż wyjdzie i układając życzenia. Nie musiałam czekać długo. Widząc go jednak, gdy przypomniałam sobie o tym wszystkim co mi zrobił... O tym jak go uratowałam, jak ,,pękłam'', jak uciekłam do lasu, a on mnie zatrzymał i przytulił... Wszystkie życzenia wyleciały mi z głowy.
-Wszystkiego najlepszego -wycisnęłam z siebie tylko, wciskając mu do ręki sztylet i odbiegłam.
Kawałek dalej poczułam jednak czyjąś dłoń. Czyjś dotyk...
Wciąż to ktoś robił... W życiu realnym tak nie było, a tu... Brakowało mi po prostu miejsca, tamtej bariery wokół mnie...
-Ej Is, co... -ktoś zaczął.
-Nie dotykaj mnie! -wydarłam się, wyrywając dłoń i natychmiastowo obracając się.
Zobaczyłam zszokowaną twarz Yu, oraz co najmniej kilkanaście innych twarzy. Twarzy przechodniów, których uwaga właśnie całkowicie skupiła się na mnie.
-O co ci chodzi? -spytał zdenerwowany chłopak.
-Ciągle mnie dotykasz...! -krzyknęłam, czując łzy na policzkach.
Odwróciłam się i odbiegłam. Nie próbował mnie nawet gonić. Nic dziwnego. Na pewno się na mnie obraził, na pewno jest wściekły, na pewno...
Nie ma co, przepiękny mu zrobiłam prezent urodzinowy.
***
Rzuciłam się na łóżko. Nie chciałam, żeby to wszystko tak wyszło, ja... Jestem taka beznadziejna... Trzeba było w ogóle nic nie próbować zrobić, przecież ja wszystko potrafię zepsuć... Taki wstyd...
Usłyszałam z dołu pukanie. Nie zareagowałam. Po chwili skrzypnęły otwierane drzwi.
-Isil!? -usłyszałam naprawdę wściekły głos. 
Najciszej jak umiałam wstałam i schowałam się za drzwiami.
-Wiem, że tu jesteś! -Yukio wszedł do pokoju. -Możesz mi to łaskawie wytłumaczyć!?
Przesunął drzwi i spojrzał na mnie wściekły. Chowanie się za otwartymi drzwiami raczej nie było dobrym pomysłem...
-Nie chciałam -wybełkotałam kuląc się.
-Na prawdę musiałaś wydrzeć się na mnie przy tylu ludziach!? Wiesz co oni sobie o mnie pomyśleli!? Zresztą o nas obu! Niby Leading Light'owie, a tu coś takiego... To był głupie! Jesteś okropna! Jesteś...! -wziął oddech. -Jesteś w ogóle beznadziejna! I jesteś dziewczyną, a cały czas zachowujesz się i ubierasz jak chłopak! Pracowanie z tobą jest okropne, jesteś głupia, nieodpowiedzialna i mnie cały czas publicznie poniżasz! Wiesz, że ja też mam...
-Zachowuję się jak chłopak? -przerwałam mu pytaniem. Ten jeden jego wyrzut sprawił, że przestałam się kulić pod wpływem jego słów i poczucia winy, a zaczęłam go piorunować spojrzeniem.
-Tak!!! -wrzasnął.
-Wybacz, nie chciałem, żeby to wszystko dziś tak wyszło -warknęłam mocno podkreślając męską formę czasownika. -Ale tak wyszło i nic z tym nie zrobię. Wynoś się z mojego domu! Masz własny z tego co słyszałem. A nawet jeśli nie, to to nie powód, żeby włamywać się do mojego.
To mówiąc bezceremonialnie wypchnęłam go na korytarz i zamknęłam się na klucz, licząc, że znajdzie drogę do drzwi wejściowych. 
Przez chwilę stałam bez ruchu, po czym znów zaniosłam się płaczem. Położyłam się i wtuliłam głowę w poduszkę, próbując się uspokoić.
-To tylko głupi idiota, Is. Przestań ryczeć i weź się w garść -powtarzałam sobie, aż rzeczywiście trochę się uspokoiłam. -Przestałem płakać to teraz muszę wstać i się czymś zająć -mruknęłam do siebie i wstałam.
Wciąż jednak jedna myśl nie dawała mi spokoju.
Nie ma co, wspaniały mu sprawiłem prezent urodzinowy.

<Yu? >

Komentarze