Od Colerlity do Isil i Neta
Nieznajoma spojrzała na mnie, a nuta niepokoju połączonego z zaskoczeniem zabarwiła jej rysy. Zniknęła jednak tak szybko, jak się pojawiła. Od tego momentu żadna z nas się nie odezwała. Nie wiem jak ona, ale ja, jako osoba niezbyt społeczna, zwyczajnie nie czułam takiej potrzeby. Cisza ciągnęła się również w czasie niewielkiego posiłku i kiedy zebrawszy rzeczy, wyruszyłyśmy w drogę wolnym tempem. Co prawda lekarstwa i posiłek znacząco polepszyły moją kondycję fizyczną – co zresztą potwierdzały paski HP, które widziałam kątem oka – jednak wciąż byłam mocno wyczerpana. Kilka razy zatrzymałyśmy się na krótki odpoczynek, ale generalnie podróż szła nam całkiem sprawnie. Pomijając oczywiście fakt, że nie wiedziałem, gdzie się udaję. Cóż, być może było to nieprecyzyjne określenie. Domyśliłem się, że kierujemy się w stronę najbliższej cywilizacji, a sądząc po słowach dziewczyny, było to prawdopodobnie tajemnicze Miasto Początku. Nie zmieniało to jednak tego, że nigdy nie słyszałam o takim miejscu. Właśnie otwierałam usta, żeby dowiedzieć się nieco więcej, kiedy z krzaków za nami rozległ się głośny szmer, a następnie zgrzytanie. Później wszystko potoczyło się z zawrotną prędkością – kilka metalowych stworzeń rzuciło się na nas, zapewne upatrzywszy sobie we mnie łatwą ofiarę. Nieznajoma nie tracąc czasu, zaczęła strzelać do istot z łuku, co przyciągnęło uwagę większości z nich. Ja z kolei wyciągnęłam nóż, starając się nim manewrować w miarę sprawnie. Jak można się było spodziewać, nie wychodziło mi to zbyt dobrze, gdyż nawet w dobry dzień, nie byłam na tyle wyćwiczona. Nie minęła chwila, a oddaliłam się znacznie od dziewczyny, odłączona przez podążające za mną bestie. Niedługo potem całkowicie straciłam ją z zasięgu wzroku i słuchu, co muszę przyznać, było niepokojące. Jednakże bardziej naglącą mnie sprawą były w tamtym momencie dwa mechazwierzęta, próbujące dobrać mi się do skóry. Starając się rozproszyć je na tyle, aby móc uciec, jednocześnie w miarę możliwości unikałam ataków. Ostatecznie udało mi się szczęśliwie pozbyć bestii z zaledwie kilkoma nowymi ranami, co uznałam za pełen sukces. Nie cieszyła się jednak długo że zwycięstwa, gdyż szybko ogarnęło mnie przerażenie – zostałam całkowicie sama na nieznanym mi terenie zaledwie z tym co miałam na sobie i nożem dzierżonym w dłoni. Sytuacja nie zapowiadała się dobrze...
***
Dopiero po około tygodniu pogodziłam się z tym, że nie uda mi się samodzielnie trafić na cywilizację, chociaż wcześniej również nie miałam zbyt dużych nadziei. Niedługo później znalazłam dogodne miejsce – niewielką polanę, otoczoną z dwóch stron dosyć głębokim strumieniem, co zapewniało mi ochronę od dzikich zwierząt – w którym zbudowałam prowizoryczny dach nad głową.
***
Z czasem mój na szybko sklecony szałas zamienił się w całkiem wygodne, choć niewielkie, i chronione niedużym płotem mieszkanie. Nie byłam dokładnie pewna, jak długo znajdowałam się w odosobnieniu, ponieważ po kilkunastu miesiącach straciłam rachubę. Udało mi się jednak dobrze poznać najbliższą okolicę i co najważniejsze przetrwać – chociaż początki były trudne. Wciąż jednak zapuszczałam się głęboko w puszczę, w poszukiwaniu ciekawych miejsc czy nowych roślin (i być może nadal miałam niewielką nadzieję, że trafię na inną istotę ludzką, bo pomimo swojej aspołeczności, czułam się naprawdę samotna).
Byłam właśnie w trakcie jednej z takich wędrówek, kiedy nad koronami drzew dostrzegłam uciekające w popłochu ptaki. Żadne z lokalnych stworzeń nie mogło ich sprowokować do takiego zachowania, a więc… ludzie? Czy było to w ogóle możliwe?
Poruszyłam się niespokojnie, zanim podjęłam ostateczną decyzję. Ściskając sztylet mocno w dłoni, ruszyłam w kierunku, z którego zdawały się odlecieć zwierzęta. Minuty mijały w napięciu. W końcu usłyszałam odległy szelest. Nie minęła nawet chwila, a do moich uszu dotarł również głos. Ludzki głos. Niewyraźny, bo niewyraźny, ale jednak. Poczułam, że nie mogę się ruszyć. Nie byłam do końca pewna czy to z powodu szoku czy może czegoś innego, ale faktem pozostawało, iż stałam dosłownie wmurowana w podłoże. Następnym co zarejestrowałam były, zbliżające się powoli kroki…
<Isil? ? Jedyne o co proszę, to uwzględnienie, że moja postać znajdowała się w odosobnieniu – a więc również z nikim nie rozmawiała – od naprawdę długiego czasu. Z tego powodu dziwne zachowania i problemy z mówieniem są jak najbardziej mile widziane ;)>
***
Dopiero po około tygodniu pogodziłam się z tym, że nie uda mi się samodzielnie trafić na cywilizację, chociaż wcześniej również nie miałam zbyt dużych nadziei. Niedługo później znalazłam dogodne miejsce – niewielką polanę, otoczoną z dwóch stron dosyć głębokim strumieniem, co zapewniało mi ochronę od dzikich zwierząt – w którym zbudowałam prowizoryczny dach nad głową.
***
Z czasem mój na szybko sklecony szałas zamienił się w całkiem wygodne, choć niewielkie, i chronione niedużym płotem mieszkanie. Nie byłam dokładnie pewna, jak długo znajdowałam się w odosobnieniu, ponieważ po kilkunastu miesiącach straciłam rachubę. Udało mi się jednak dobrze poznać najbliższą okolicę i co najważniejsze przetrwać – chociaż początki były trudne. Wciąż jednak zapuszczałam się głęboko w puszczę, w poszukiwaniu ciekawych miejsc czy nowych roślin (i być może nadal miałam niewielką nadzieję, że trafię na inną istotę ludzką, bo pomimo swojej aspołeczności, czułam się naprawdę samotna).
Byłam właśnie w trakcie jednej z takich wędrówek, kiedy nad koronami drzew dostrzegłam uciekające w popłochu ptaki. Żadne z lokalnych stworzeń nie mogło ich sprowokować do takiego zachowania, a więc… ludzie? Czy było to w ogóle możliwe?
Poruszyłam się niespokojnie, zanim podjęłam ostateczną decyzję. Ściskając sztylet mocno w dłoni, ruszyłam w kierunku, z którego zdawały się odlecieć zwierzęta. Minuty mijały w napięciu. W końcu usłyszałam odległy szelest. Nie minęła nawet chwila, a do moich uszu dotarł również głos. Ludzki głos. Niewyraźny, bo niewyraźny, ale jednak. Poczułam, że nie mogę się ruszyć. Nie byłam do końca pewna czy to z powodu szoku czy może czegoś innego, ale faktem pozostawało, iż stałam dosłownie wmurowana w podłoże. Następnym co zarejestrowałam były, zbliżające się powoli kroki…
<Isil? ? Jedyne o co proszę, to uwzględnienie, że moja postać znajdowała się w odosobnieniu – a więc również z nikim nie rozmawiała – od naprawdę długiego czasu. Z tego powodu dziwne zachowania i problemy z mówieniem są jak najbardziej mile widziane ;)>
Komentarze
Prześlij komentarz