Od Ontara CD Colerlity ,,The game is ON!''

Jaka gra? Chciałem jej to pytanie wykrzyczeć w twarz. Nawet nie dlatego, że chciałem to natychmiast wiedzieć. Po prostu... po prostu ogarniała mnie panika. Czułem niemal dosłownie jak pod moimi stopami pęka nienamacalna tafla lodu. Miałem wrażenie, że zaraz zapadnę się w jakąś odchłań... A ta dziewczyna razem ze mną. Przechyliła się do przodu cicho mrucząc i oparła o mnie ciężarem coraz bardziej bezwładnego ciała. Niemal natychmiast ją od siebie odsunąłem i gwałtownie nią potrząsnąłem.
-Cholera jasna... Błagam cię... Nie odpływaj - moj głos był gdzieś pomiedzy rozpaczą a chęcią samobójstwa. - Powiedz... Gdzie jest ta wioska?
Poczułem, że pierwszy raz pytam się o coś z myślą o kimś, a nie o sobie... Xo prawda sam też chciałem się dostać do tej wioski, ale z niewiadomych powodów w tej chwili bardziej mi zależało na tym aby nieznajoma to przeżyła. W wiosce na pewno mieli jakiegoś lekarza... Albo szamana. W zasadzie nie miałem pojęcia, czego mogłem się spodziewać po tym swiecie. Dalej nie docierało do mnie, że jestem w grze.
Dziewczyna uniosła z widocznym trudem głowę i spojrzała nieco nieobecnym wzrokiem prosto w moje oczy. Nie wiedziałem czemu, ale zachciało mi sie płakać w tym momencie... Może dlatego, że nigdy nie byłem aż tak blisko śmierci? Choć dalej miałem nadzieję, że ona przeżyje. W nerwowej ciszy czekałem na jakikolwiek ruch z jej strony. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła, a jej usta delikatnie się poruszyły, kiedy wypowiedziała dwa ledwo słyszalne słowa: "Na zachód".
Patrzyłem jak jej głowa gwałtownie opada, przez chwilę zupełnie nie wiedząc co zrobić. Jej ciało stało się wiotkie niczym ciało szmacianej lalki, ale oddychała. To nieco dodawało mi otuchy. Delikatnie wziąłem ją na ręce i wstałem. Musiałem dotrzeć do tej wioski jak najszybciej.
Na szczęscie okazało się, że nie jest aż tak fatalnie daleko jak się spodziewałem. Po maksymalnie dwudziestu minutach szybkiego marszu zobaczyłem pierwsze domy, a w zasadzie domki. Wyglądały niezwykle uroczo w swietle zachodzącego słońca. Byłbym nawet w stanie powiedzieć, że było tu dosyć romantycznie. Śliczna wiocha w środku lasu, ja i w sumie całkiem ładna dziewczyna. Prawie martwa dziewczyna... Niestety to psuło całkiem ładny pseudo-romantyczny obrazek z piekną nieznajomą. Wpadłem do wioski i wkroczyłem do najbliższej chaty. Jednak miałem w życiu szczęście, nie była pusta... wręcz przeciwnie. Była w niej jeszcze jedna całkiem urocza dziewczyna. Usmiechnąłem się dosyć nerwowo.
-Znasz sie na opatrywaniu? - To niezbyt inteligentne pytanie było niestety jedynym, które przyszło mi na myśl. Czułem jak moje ubranie nasiąka krwią nieznajomej z lasu.


<Isil? Colerlita? Wybaczcie xD >

Komentarze