Od Neta do Isil

Słońce chowało się powoli za dachami okolicznych domów. Sam zbytnio nie miałem co robić. Zastanawiało mnie, ile zostało mi jeszcze czasu do odkrycia przez kogoś śmierci mojego opiekuna. Praktycznie nikt, kto wiedział o mnie, nie wiedział o śmierci dziadka (bo tak go nazywałem i traktowałem go jak rodzinę), a ten, kto wiedział o jego śmierci - nie wiedział o moim istnieniu. Co miesiąc otrzymywałem emeryturę, dzięki której mogłem spłacać czynsz i kupować jedzenie i ubrania. Pewnego dnia listonosz, który, jak podejrzewam, należał do nielicznych osób znających mój sekret; oprócz emerytury przyniósł paczkę. Z początku nie wiedziałem co to za paczka, ale w nazwie nadawcy było Games, więc odebrałem ją bez jakiegokolwiek mrugnięcia okiem. Uwielbiałem gry, i te komputerowe, i planszowe. W zagadkowej paczce znalazłem płytę z grą komputerową nazywała się "Netting End". Bez wachania uruchomiłem komputer i odpaliłem grę...

 ***

   Poczułem lekkie mrowienie na całym ciele. Nagle doznałem dziwnego uczucia takiego jakby jednocześnie ktoś mnie popchnął i pociągnął za ręce i nogi. Upadłem. Nie wiedziałem gdzie jestem. Stał przede mną wielki dom zrobiony z drewna. Rozejrzałem się dookoła i w końcu zrozumiałem, że jestem w grze. Nagle usłyszałem głos, obróciłem się w jego stronę.
- Witaj Necie - powiedział mężczyzna stojący przede mną - widzę, że postanowiłeś zagrać w naszą produkcję. Bardzo się cieszę. Postaram przybliżyć ci panujące tu zasady. Po pierwsze, jeżeli zginiesz w grze twoje ciało w zwykłym świecie także umrze. Po drugie, jeżeli ktokolwiek spróbuje cię stąd wyciągnąć - także umrzesz. Po trzecie, jedynym sposobem powrotu do normalnego świata jest wygrana jakiejkolwiek osoby. A więc życzę ci powodzenia.
Chciałem zapytać się o jakie osoby mu chodzi, ale rozpłynął się w powietrzu i nie było sensu już go szukać. Postanowiłem, że rozejrze się po okolicy. Wierzyłem w to, że ludzie, których tu spotkam będą mili i nie będą chcieli mnie zabić już pierwszego dnia.
   Po kilkunastominutowej przechadzce po wiosce - bo tak można nazwać to miejsce - postanowiłem, że będę zbierał kamyki, patyki i inne "śmieci", które mogą się przydać.

Posiadane przedmioty:
• Patyk 0 +8
• Kamyk 0 +4
• Gumka recepturka 0 +1
• Kawałek sznurka 0 +2
• Odłamki szkła 0 +5
• Kawałek drutu 0 +1

Po pewnym czasie zbierania śmieci, które mogą się przydać podchodząc pod mały domek, spostrzegłem ruch w okolicy miejsca, w którym rozpocząłem rozgrywkę. To był człowiek, a conajmniej z mojej perspektywy wyglądał na człowieka. Podbiegłem tam, sam nie wiedząc po co i dlaczego.
Byłem coraz bliżej i bliżej tej postaci i już wiedziałem, że wcześniej się nie myliłem, to był człowiek, ale nie wyglądał tak jakby przed chwilą tu przyszedł. Wyglądała (bo to była dziewczyna), jakby mieszkała tu od dłuższego czasu. Dzieliło mnie od niej kilka kroków, ale nie widziała mnie, bo stała tyłem. Nie wiedziałem co miałbym zrobić. Ona wpatrywała się w niebo. Bałem się, że jak się odezwę to ją wystraszę.
   Po chwili cała moja zagwostka runęła. Osoba, za którą stałem, odwróciła się gwałtownie i aż podskoczyła ze zdziwienia, jak mnie zobaczyła.
 - Kim ty jesteś?
 - Ja? - zapytałem niepewnie, a po chwili uświadomiłem sobie, że w zasięgu wzroku nie ma nikogo poza mną i nieznajomą. - Nazywam się Net i od razu wyprzedzam pytanie, nie wiem jak tu się znalazłem.
 - Ja nazywam się Isil i wiem jak tu się znalazłeś.
 - Jak? - zapytałem.
 - Jesteś w grze, w którą chciałeś zagrać...
 - W Netting End - przerwałem jej, ponieważ chciałem sprawdzić, czy to, co wiem, pokrywa się z jej wersją
 - Tak, choć pokaże ci gdzie możesz zamieszkać.
  Potem jakby z ziemi wyłonili się inni ludzie. Wiedziałem już, że nie jestem tu sam i że wśród innych mogę czuć się bezpieczniej niż sam w tym miejscu. Ponadto czułem, że Isil znaczy dla okolicznych więcej niż tylko sąsiad i może mi pomóc wrócić do domu, więc powoli zacząłem jej ufać.

<Isil?>

Komentarze