Od Neta cd Isil i Colerlity
- Chciałabym, żebyś pokazał mi, co wymyśliłeś - Isil wyjaśniła swoje przybycie.
Byłem w lekkim szoku z jej niezapowiedzianej wizyty, ale od razu wymyśliłem, że pokaże jej wynalazek do wyciągania i filtrowania wody z drzew, bo był to na razie najlepszy, który tu zrobiłem. Od razu poinformowałem ją, że trzeba pójść do lasu, do grubych drzew.
Gdy znaleźliśmy się w lesie wybrałem odpowiednie drzewo i delikatnie wbiłem w pień wynalazek. Z początku, ku mojej rozpaczy, nie zadziałał, lecz po chwili wszystko zaczęło działać.
- To filtr, który odsysa wodę z soków drzewa i od razu ją filtruje - wyjaśniłem. - Jest od razu zdatna do picia.
- Czego potrzeba do wytwarzania? - spytała.
Skrzywiłem się, bo z tym nie było tak kolorowo, ale wymieniłe przedmioty. Zebrałem wodę i filtr i ruszyliśmy z powrotem.
- Myślisz, że dałoby się jakoś zmniejszyć koszt produkcji? - zagadnęła
- Nie wiem... - zastanawiałem się przez chwilę. - Musiałbym spróbować.
- W każdym razie, do... - przerwała
Spojrzałem na nią pytają nie dokońca rozumiałem o co jej chodzi. Aż w końcu pokazała, abym był cicho i w tym momencie zobaczyłem jakiś ruch w krzakach. Isil szła ostrożnie, a ja jeszcze bardziej, za nią, oglądając się za siebie czy nikogo lub niczego za nami nie ma. W końcu dotarliśmy do tajemniczej istoty. Isil po chwili poznała kto to jest i rzuciła się jej na szyje. Na koniec spytała się mnie czy nie mam jakichś ubrań, licząc na łud szczęścia, ale ja nie miałem ani ubrań, ani broni, której tak naprawdę nie miałem w ogóle i od tamtego razu wiedziałem że muszę takową zrobić.
- Musimy ją zabrać do miasta - powiedziała Isil.
Gdy nieznajoma oswobodziła się z uścisku, który jak można było wydedukować nie należał do najprzyjemniejszych rzeczy jakie robiła w życiu, mogłem się jej bardziej przyjrzeć.
Była to krótkowłosa brunetka, z twarzą i ubraniami umorusanymi w błocie. Była ubrana w odzież, która lata swojej świetności miała już za sobą. Patrząc na to naprawdę żal mi było, że nie mam przy sobie żadnych dodatkowych ubrań.
- To jak? Idziemy? - zapytałem
Isil jeszcze raz przeleciała po nieznajomej wzrokiem i skinęła głową.
– Ja… Poczekajcie. Muszę coś zabrać… - powiedziała nieznajoma z takim lękiem w głosie, jakiego chyba jeszcze nigdy nie słyszałem.
– Pewnie, nie ma sprawy – odparła Isil.
Nieznajoma pobiegła w głąb lasu. Musiała znać ten teren bardzo dobrze, bo po chwili już jej nie było widać. Czas jej nieobecności postanowiłem poświęcić na projektowaniu tańszego w produkcji filtra, lecz moje pierwsze próby nie były zbyt dobre. Po czwartej postanowiłem pozbierać rzeczy, które mogły się przydać w następnych maszynach. Wyrwany z rozmyślań, rozejrzałem się dookoła i przeleciał mnie dreszcz strachu. Nie widziałem Isil, ufałem jej najbardziej i byłem zaskoczony jej takim zachowaniem. Rozejrzałem się jeszcze raz i kamień spadł mi z serca. Isil stała dalej i zbierała coś z leśnego mchu. Podszedłem bliżej lecz ona, widząc mnie, zerwała się i jak gdyby nigdy nic zaczęła się patrzeć w niebo. Postanowiłem, że wrócę do tej sytuacji później, ponieważ teraz kątem oka widziałem, że dziewczyna wraca do nas, choć z początku nie byłem pewien czy to ta sama osoba. Była ubrana w nowy strój i to nie wszystko dodatkowo ten strój wyglądał na uszyty własnoręcznie. Wiedziałem, że ja nie dałbym sobie rady z takim wyzwaniem. Nikt z nas się nie odezwał. Isil ruszyła w stronę domu, więc obydwoje ruszyliśmy za nią. Nie chciałem wyjść na dzikusa i nie przedstawić się pierwszy, ale za każdym razem, gdy chciałem coś powiedzieć coś mnie blokowało. W końcu wypaliłem:
- Cześć, ja jestem Net.
Ku mojemu zdziwieniu nieznajoma nie zaśmiała się, tylko odparła:
- Cześć, ja je-jestem Co-Colerlita. Prze-przepraszam nie rozmawiałam z nikim ty-ty-tygodniami. - odpowiedziała Colerlita
Postanowiłem nie ciągnąć dalej tej rozmowy, bo zauważyłem, że i mi i Colerlicie nie było to na rękę. Gdy doszliśmy do miasta, szybko się z nimi pożegnałem i pobiegłem do siebie. Gdy wędrowaliśmy Isil z Colerlitą rozmawiały, a ja w ciszy rozmyślałem jak by zmniejszyć koszty produkcji. Wymyśliłem kilka projektów, które od razu postanowiłem sprawdzić niestety pomimo kilkugodzinnych prób, każda okazała się nietrafiona. Gdy wykorzystałem już wszystkie moje pomysły było już ciemno. Kładąc się spać zrozumiałem, że będąc odludkiem, którym stawałem się coraz bardziej tylko utrudniam przejście gry. Postanowiłem zmienić trochę moje postępowanie i pomimo że integracja z ludźmi nie była moją najlepszą stroną to spróbuję się z kimś zaprzyjaźnić.
<Trochę długie mi wyszło, ale mam nadzieję że nie jest bardzo nudne. Isil teraz twoja kolej.>
Byłem w lekkim szoku z jej niezapowiedzianej wizyty, ale od razu wymyśliłem, że pokaże jej wynalazek do wyciągania i filtrowania wody z drzew, bo był to na razie najlepszy, który tu zrobiłem. Od razu poinformowałem ją, że trzeba pójść do lasu, do grubych drzew.
* * *
Gdy znaleźliśmy się w lesie wybrałem odpowiednie drzewo i delikatnie wbiłem w pień wynalazek. Z początku, ku mojej rozpaczy, nie zadziałał, lecz po chwili wszystko zaczęło działać.
- To filtr, który odsysa wodę z soków drzewa i od razu ją filtruje - wyjaśniłem. - Jest od razu zdatna do picia.
- Czego potrzeba do wytwarzania? - spytała.
Skrzywiłem się, bo z tym nie było tak kolorowo, ale wymieniłe przedmioty. Zebrałem wodę i filtr i ruszyliśmy z powrotem.
- Myślisz, że dałoby się jakoś zmniejszyć koszt produkcji? - zagadnęła
- Nie wiem... - zastanawiałem się przez chwilę. - Musiałbym spróbować.
- W każdym razie, do... - przerwała
Spojrzałem na nią pytają nie dokońca rozumiałem o co jej chodzi. Aż w końcu pokazała, abym był cicho i w tym momencie zobaczyłem jakiś ruch w krzakach. Isil szła ostrożnie, a ja jeszcze bardziej, za nią, oglądając się za siebie czy nikogo lub niczego za nami nie ma. W końcu dotarliśmy do tajemniczej istoty. Isil po chwili poznała kto to jest i rzuciła się jej na szyje. Na koniec spytała się mnie czy nie mam jakichś ubrań, licząc na łud szczęścia, ale ja nie miałem ani ubrań, ani broni, której tak naprawdę nie miałem w ogóle i od tamtego razu wiedziałem że muszę takową zrobić.
- Musimy ją zabrać do miasta - powiedziała Isil.
Gdy nieznajoma oswobodziła się z uścisku, który jak można było wydedukować nie należał do najprzyjemniejszych rzeczy jakie robiła w życiu, mogłem się jej bardziej przyjrzeć.
Była to krótkowłosa brunetka, z twarzą i ubraniami umorusanymi w błocie. Była ubrana w odzież, która lata swojej świetności miała już za sobą. Patrząc na to naprawdę żal mi było, że nie mam przy sobie żadnych dodatkowych ubrań.
- To jak? Idziemy? - zapytałem
Isil jeszcze raz przeleciała po nieznajomej wzrokiem i skinęła głową.
– Ja… Poczekajcie. Muszę coś zabrać… - powiedziała nieznajoma z takim lękiem w głosie, jakiego chyba jeszcze nigdy nie słyszałem.
– Pewnie, nie ma sprawy – odparła Isil.
Nieznajoma pobiegła w głąb lasu. Musiała znać ten teren bardzo dobrze, bo po chwili już jej nie było widać. Czas jej nieobecności postanowiłem poświęcić na projektowaniu tańszego w produkcji filtra, lecz moje pierwsze próby nie były zbyt dobre. Po czwartej postanowiłem pozbierać rzeczy, które mogły się przydać w następnych maszynach. Wyrwany z rozmyślań, rozejrzałem się dookoła i przeleciał mnie dreszcz strachu. Nie widziałem Isil, ufałem jej najbardziej i byłem zaskoczony jej takim zachowaniem. Rozejrzałem się jeszcze raz i kamień spadł mi z serca. Isil stała dalej i zbierała coś z leśnego mchu. Podszedłem bliżej lecz ona, widząc mnie, zerwała się i jak gdyby nigdy nic zaczęła się patrzeć w niebo. Postanowiłem, że wrócę do tej sytuacji później, ponieważ teraz kątem oka widziałem, że dziewczyna wraca do nas, choć z początku nie byłem pewien czy to ta sama osoba. Była ubrana w nowy strój i to nie wszystko dodatkowo ten strój wyglądał na uszyty własnoręcznie. Wiedziałem, że ja nie dałbym sobie rady z takim wyzwaniem. Nikt z nas się nie odezwał. Isil ruszyła w stronę domu, więc obydwoje ruszyliśmy za nią. Nie chciałem wyjść na dzikusa i nie przedstawić się pierwszy, ale za każdym razem, gdy chciałem coś powiedzieć coś mnie blokowało. W końcu wypaliłem:
- Cześć, ja jestem Net.
Ku mojemu zdziwieniu nieznajoma nie zaśmiała się, tylko odparła:
- Cześć, ja je-jestem Co-Colerlita. Prze-przepraszam nie rozmawiałam z nikim ty-ty-tygodniami. - odpowiedziała Colerlita
Postanowiłem nie ciągnąć dalej tej rozmowy, bo zauważyłem, że i mi i Colerlicie nie było to na rękę. Gdy doszliśmy do miasta, szybko się z nimi pożegnałem i pobiegłem do siebie. Gdy wędrowaliśmy Isil z Colerlitą rozmawiały, a ja w ciszy rozmyślałem jak by zmniejszyć koszty produkcji. Wymyśliłem kilka projektów, które od razu postanowiłem sprawdzić niestety pomimo kilkugodzinnych prób, każda okazała się nietrafiona. Gdy wykorzystałem już wszystkie moje pomysły było już ciemno. Kładąc się spać zrozumiałem, że będąc odludkiem, którym stawałem się coraz bardziej tylko utrudniam przejście gry. Postanowiłem zmienić trochę moje postępowanie i pomimo że integracja z ludźmi nie była moją najlepszą stroną to spróbuję się z kimś zaprzyjaźnić.
<Trochę długie mi wyszło, ale mam nadzieję że nie jest bardzo nudne. Isil teraz twoja kolej.>
Komentarze
Prześlij komentarz