Od Another cd Tsume
- Ty tam — odezwał się jakiś facet za mną. -Szukasz czegoś konkretnego czy podziwiasz widoki?
Akurat nie miałam ochoty na żadne rozmowy, w zasadzie to chyba nigdy nie mam. Jednak tym razem mam wyjątkowo dobry powód, żeby unikać rozmów a tym bardziej wścibskich graczy, którzy wepchną swój nos we wszystko, co wyda im się ciekawe, a na twoje nieszczęście zgarną sobie ekipę niczym „Malanowscy i partnerzy”, żeby tylko, się dowiedzieć co robisz w poniedziałek, o 16.38, z kim i po co.
- Gdybyś się dowiedział, musiałabym Cię zabić — wyciągnęłam coś, co zastępowało łopatę, i wiecie co? Świetnie się sprawdza.
- Ale ja pytam na poważnie — spojrzał na mój sprzęt i się odsunął dwa kroki do tyłu. Przewróciłam oczami.
- Chodź, pokażę Ci coś — poszłam w dobrze znaną sobie stronę, a chłopak po chwili wahania zaczął iść za mną.
O dziwo nie wyskoczyło nam nic zza krzaków bądź jakiegoś drzewa, żeby nas zeżreć, zaatakować....albo zabrać moje ciastka. Już jakiś Niemiec chciał mi je podwędzić. Gdyby inni się dowiedzieli, to też by chcieli je zabrać, chociaż Isil i pewien npc by mnie zabili. Chociaż drugiemu się nie dziwie....co tydzień mu kradnę 15 ciastek, które chowam do słoika i zakopuję przy dość specyficznym drzewie przy Smoczych Kłach, a facet potem szuka „Wrednego smarkacza” i wszystko mówi Isil, która chodzi lekko poddenerwowana i razem z gościem mnie szukają. W sensie nie mnie, tylko kogoś, kto kradnie ciastka, tym kimś jestem ja, ale oni nie wiedzą, że to ja...a zresztą nieważne.
- To tutaj — stanęłam przy krętym drzewie i zaczęłam pod nim kopać.
Chłopak nic nie mówił -tak jak przez całą podróż zresztą- i patrzył się w wykopaną dziurę. Nie zwracając na niego uwagi, wyciągnęłam słoik i usiadłam po turecku, odkręcając szklaną kopułę ze skradzionymi ciasteczkami.
- Chcesz jedno? - zapytałam z pełnymi ustami i wystawiłam w jego stronę słoik.
<Tsume? Weny mi trochę brakuje .-.>
Akurat nie miałam ochoty na żadne rozmowy, w zasadzie to chyba nigdy nie mam. Jednak tym razem mam wyjątkowo dobry powód, żeby unikać rozmów a tym bardziej wścibskich graczy, którzy wepchną swój nos we wszystko, co wyda im się ciekawe, a na twoje nieszczęście zgarną sobie ekipę niczym „Malanowscy i partnerzy”, żeby tylko, się dowiedzieć co robisz w poniedziałek, o 16.38, z kim i po co.
- Gdybyś się dowiedział, musiałabym Cię zabić — wyciągnęłam coś, co zastępowało łopatę, i wiecie co? Świetnie się sprawdza.
- Ale ja pytam na poważnie — spojrzał na mój sprzęt i się odsunął dwa kroki do tyłu. Przewróciłam oczami.
- Chodź, pokażę Ci coś — poszłam w dobrze znaną sobie stronę, a chłopak po chwili wahania zaczął iść za mną.
O dziwo nie wyskoczyło nam nic zza krzaków bądź jakiegoś drzewa, żeby nas zeżreć, zaatakować....albo zabrać moje ciastka. Już jakiś Niemiec chciał mi je podwędzić. Gdyby inni się dowiedzieli, to też by chcieli je zabrać, chociaż Isil i pewien npc by mnie zabili. Chociaż drugiemu się nie dziwie....co tydzień mu kradnę 15 ciastek, które chowam do słoika i zakopuję przy dość specyficznym drzewie przy Smoczych Kłach, a facet potem szuka „Wrednego smarkacza” i wszystko mówi Isil, która chodzi lekko poddenerwowana i razem z gościem mnie szukają. W sensie nie mnie, tylko kogoś, kto kradnie ciastka, tym kimś jestem ja, ale oni nie wiedzą, że to ja...a zresztą nieważne.
- To tutaj — stanęłam przy krętym drzewie i zaczęłam pod nim kopać.
Chłopak nic nie mówił -tak jak przez całą podróż zresztą- i patrzył się w wykopaną dziurę. Nie zwracając na niego uwagi, wyciągnęłam słoik i usiadłam po turecku, odkręcając szklaną kopułę ze skradzionymi ciasteczkami.
- Chcesz jedno? - zapytałam z pełnymi ustami i wystawiłam w jego stronę słoik.
<Tsume? Weny mi trochę brakuje .-.>
Komentarze
Prześlij komentarz