Od Matt cd Qennie

Spojrzałem za znikającym w wodzie stworkiem.
- Cześć, Qennie - odezwałem się, trochę zły na siebie, że go przepłoszyłem. - Co to było?
- Kaghi - odparło dziewczyna i opowiedziała mi co nie co o tych istotkach.
Pokiwałem głową, na znak, że rozumiem. Ta dziewczyna mnie zadziwiała. Tyle wiedziała o tym świecie, świetnie walczyła... Ciekawe, który miała level? Co do tego, że wyższy ode mnie, nie miałem wątpliwości. Będę musiał trochę podexpić w przerwach od pracy. Albo przeczytać w końcu ten bestiariusz i spis terenów. Może pokuszę się nawet o jakąś misję? Kaghi znów wynurzyły się w zasięgu wzroku. Zastygłem w bezruchu, wpatrując się w nie zafascynowany. Tym razem jednak nie podeszły bliżej. Panowało niezręczne milczenie. W końcu zdecydowałem się je przerwać:
- Chyba powinienem już wracać, mam jeszcze trochę pracy dzisiaj. A ty? Nie masz nic do zrobienia? - spytałem.
- Jestem szpiegiem, moja praca w dużej mierze polega właśnie na sprawdzaniu ilości przeciwników w okolicy. Tu, jak widać, jest spokojnie, może sprawdzę gdzie indziej.
Podnieśliśmy się na nogi i ruszyliśmy mniej - więcej w stronę Gildii. Zagadaliśmy się i dopiero przy bramie zorientowaliśmy się, że już jesteśmy. Dziewczyna najwidoczniej zmieniła zdanie, bo weszła do środka. Minąłem strażników i moim oczom ukazał się niecodzienny widok. Gracze biegali z kilofami w prawo w las i z powrotem do środkowego muru.
- Coś się stało? - spytałem strażnika obok mnie.
- Zawaliła się kopalnia i jeden z graczy w niej utknął. Ta grupka próbuje go wyciągnąć - wskazał na graczy z kilofami.
Aż tak nie jestem zajęty, życie jest najważniejsze.
- Qennie, idziemy im pomóc? - spytałem, choć sam podjąłem już decyzję.

<Qennie? Wybacz, że tak długo i słabe... Cierpię na brak weny ostatnio.>

Komentarze