Od Qennie cd Matt'a

Zeszłam z góry, gdy był odpowiedni czas na to. Ruszyłam do domu, akurat był niedaleko. Wzięłam szybki prysznic, zjadłam coś i wybyłam z domu na świeże powietrze. Tym razem wybrałam się do zatoki Kavo. Zdjęłam buty i odłożyłam je na bok, aby sobie pomoczyć nogi w tym błękitnym niebie. Moje określania są różne i czasem nieco mylące dla niektórych, jednakże lubię tak nazywać to miejsce. Usiadłam na kamieniu i dalej moczyłam stopki, nieco się w niej bawiąc. Idealna do pływania oraz patrzenia na horyzont. Padają tutaj piękne cienie, idealne na magów wody, choć powietrzem też można tutaj się świetnie bawić. Ciekawe czy można by połączyć ze sobą różne żywioły, ciekawe co by z tego wyszło.

Przez cały czas sobie siedziałam i patrzyłam na wodę, chlapałam nią trochę. Pewnie, gdybym z rodzeństwem znalazła takie świetne miejsce, to bym się z nimi bawiła do białego rana. Dawno ich nie widziałam, choć przynajmniej nikt mnie nie ściga. Mam spokój i ciszę. Położyłam się na murku i zamknęłam oczy, rozkoszując się tym zapachem morskiej bryzy. Nabrałam powietrza w płuca, aby pozbyć się starego powietrza i wziąć nowe. Czułam na policzkach wodę, ale jakoś nie miałam zbytniej ochoty się poruszać. Taka cisza i spokój. Słysząc tylko szum. Można tak sobie przeleżeć i nic nie robić przez długie godziny.

Otworzyłam oczy, gdyż nieco mi się przysunęło, jednak nie miałam ochoty się ruszać i dalej sobie siedziałam. Zdjęłam jedynie koszulkę, spodnie oraz broń, aby nieco sobie popływać. Na to zawsze jest czas. Spędziłam w tamtym miejscu koło dnia, a może nieco więcej. Nie chciałam się, ruszać. Woda dobrze na mnie działała, a ten spokój idealnie wszedł we mnie. Przydało mi się to. Pomogło, aby się odpocząć od schyłku codzienności.
***
Po ubraniu się i ostatnim spojrzeniu na ten cudowny świat, ruszyłam dalej. Miałam chęć wybrać się i spotkać Kaghi nad oceanem Vaii.
Droga jakąś nie była, długa ani nic. Usiadłam na skale i czekałam, aż przybędzie Kaghi.
Czekałam, dłuższy czas i patrzyłam jak dzikie fale, odbijają się o skały. Pełne złości, uśmiechałam się i dalej na nie patrzyłam. Czekałam, aż przybędzie do mnie. Zamknęłam oczy na chwilę, aby odetchnąć głęboko. Jednakże po chwili nagle otworzyłam oczy, a przede mną był ten stworek. Uśmiechnęłam się i wysunęłam dłoń, aby go pogłaskać. Przytuliłam go lekko, a tuż po tym duża fala w nas uderzyła. Oczywiście byłam mokra, a cały zwierzaczek się nieco ucieszył. Zaśmiałam się na to wszystko. Kaghi odpłynął na trochę. Wiedziałam, że wróci. Zawsze wraca. Tym samym patrzyłam cały czas na fale, które obijały się o skały. Wciągały tak bardzo, że aż zaczęły hipnotyzować. Gdyby patrzeć tak dalej w mogłoby się coś stać. Usłyszałam za sobą kroki, a gdy się odwróciłam, stał tam Matt. Zmarszczyłam brwi, bo nie wiedziałam, jak się tu znalazł. To było dziwne.
- Co tu robisz? - spytałam. Właśnie wtedy pojawił się Kaghi. Chciał uciec.
- Kaghi poczekaj. - powiedziałam. Wyciągnęłam dłoń, a on się zbliżył. Nie uciekł, jeszcze. Nie chciałam, żeby uciekł. Pogłaskałam go i się uśmiechnęłam. Gdy się chłopak zbliżył, stworek uciekł. Posmutniałam nieco.

<Matt?

Komentarze