Od Tsume Cd. Isil
Wchodząc do nieco ponurego, acz w gruncie rzeczy przytulnego wnętrza gospody, stwierdziłem, że to mógł być jednak zły pomysł, aby tu wchodzić - gości było jednak znacznie więcej, niż na to wyglądało, kiedy zaglądałem, będąc jeszcze na stopniach przed gmachem. Tęsknie spojrzałem za siebie, okazało się jednak, że za mną powstała już imponujących rozmiarów kolejka, do której co chwila dochodzili kolejni głodni gracze, z ciekawością wyglądając sponad ramion innych, by ocenić, jak długo przyjdzie im czekać. Spora jednak część zaraz cmokała z wyraźną irytacją wargami, po czym odchodziła w swoją stronę, po drodze z nadzieją przelatując wzrokiem po szyldach - w tych godzinach jednak sporo gospód przeżywało najwidoczniej istne oblężenie, więc wlekli się dalej, aż znikali z mojego wąskiego punktu widzenia - czy coś znaleźli, nie wiedziałem. Stwierdziłem jednak, że opuszczanie kolejki, która akurat po moim wejściu urosła do tak ogromnych rozmiarów, nie jest zbyt ciekawym pomysłem, bo, po pierwsze, miałem ochotę coś zjeść, a po drugie, nie uśmiechało mi się ani trochę przepychać przez ten marudny, głośny tłum. Tym bardziej, że nie byłem w nastroju do tego, by wyświadczać komuś przysługę po tym, jak musiałem maszerować na darmo całe miasto tylko po to, by ktoś mógł się pośmiać i powiedzieć, że mogłem uzyskać owe informacje od razu na miejscu.
Złożyłem zamówienie, które przyjął mężczyzna z wcześniej, uśmiechając się szeroko. Skinąłem w odpowiedzi głową i wywołałem okno opcji, płacąc należność. Oparłem się wygodnie o blat, czekając na swoje danie. W międzyczasie, zacząłem uważnie lustrować stoliki, szukając jakiegoś wolnego miejsca. Problemem okazało się być jednak małe zamieszanie, które wybuchło przy dalszych stolikach - gospodarz jednak szybko rozprawił się z pijakami, którzy wyszli prędko, jak psy z podkulonymi ogonami. Byłem pewien, że dzięki temu zwolni się zaraz parę miejsc, jednak i te po chwili już były zajęte przez ludzi, którzy własnie odebrali zamówienia, a nie wyglądało na to, by ktoś w najbliższym czasie miał wstawać - większość siedziała przy ledwo napoczętych porcjach. Dlatego kiedy odebrałem własną i lawirowałem między stolikami, szukając miejsca, gdzie mógłbym się przysiąść, zatrzymałem się akurat przed tym, które zajmowała jedna osoba.
- Mogę? - mruknąłem, wskazując na wolne krzesło.
- Jasne - potaknęła, a ja usiadłem szybko, na moment jeszcze łapiąc kontakt z dziewczyną obok.
- LL! - wyrwało mi się, gdy rozpoznałem jej twarz. Rzadko kiedy zapominałem ludzi, którzy mnie zirytowali, jak musiałem, niestety, przyznać.
- Nie musisz od razu tego ogłaszać całemu światu - fuknęła, nabierając na widelec kolejny kęs.
- Tak, tak, panno X, proszę o wybaczenie - mruknąłem, przewracając oczami.
Dziewczyna nic na to nie odpowiedziała i dalszy posiłek przebiegł w ciszy, zakłócanym tylko szczękiem sztućców o talerze i rozmowami innych klientów. Sam nie miałem w planach zmieniać obecnego stanu rzeczy i tylko prędko przełykałem kolejne kawałki, marząc o ciepłym, wygodnym łóżku, chociaż posiłek był całkiem smaczny - przypominał trochę domowe obiady jednej z ciotek, do której jeździłem od czasu do czasu w wakacje, kiedy akurat byłem w mieście po jakieś sprawunki. Jej kuchnia była dość specyficzna i odmienna od tej, do której przywykłem w domu, ale właściwie, to smaczna.
Po zgarnięciu ostatniego kęsa, przez chwilę rozważałem, czy nie warto by poczekać na dziewczynę. Zaraz jednak odrzuciłem ten pomysł - tylko się dosiadłem, zatem zaraz zgarnąłem talerz i wstałem.
- Dzięki za towarzystwo - rzuciłem nieco sztywno i odszedłem oddać naczynia.
< Isil? >
Złożyłem zamówienie, które przyjął mężczyzna z wcześniej, uśmiechając się szeroko. Skinąłem w odpowiedzi głową i wywołałem okno opcji, płacąc należność. Oparłem się wygodnie o blat, czekając na swoje danie. W międzyczasie, zacząłem uważnie lustrować stoliki, szukając jakiegoś wolnego miejsca. Problemem okazało się być jednak małe zamieszanie, które wybuchło przy dalszych stolikach - gospodarz jednak szybko rozprawił się z pijakami, którzy wyszli prędko, jak psy z podkulonymi ogonami. Byłem pewien, że dzięki temu zwolni się zaraz parę miejsc, jednak i te po chwili już były zajęte przez ludzi, którzy własnie odebrali zamówienia, a nie wyglądało na to, by ktoś w najbliższym czasie miał wstawać - większość siedziała przy ledwo napoczętych porcjach. Dlatego kiedy odebrałem własną i lawirowałem między stolikami, szukając miejsca, gdzie mógłbym się przysiąść, zatrzymałem się akurat przed tym, które zajmowała jedna osoba.
- Mogę? - mruknąłem, wskazując na wolne krzesło.
- Jasne - potaknęła, a ja usiadłem szybko, na moment jeszcze łapiąc kontakt z dziewczyną obok.
- LL! - wyrwało mi się, gdy rozpoznałem jej twarz. Rzadko kiedy zapominałem ludzi, którzy mnie zirytowali, jak musiałem, niestety, przyznać.
- Nie musisz od razu tego ogłaszać całemu światu - fuknęła, nabierając na widelec kolejny kęs.
- Tak, tak, panno X, proszę o wybaczenie - mruknąłem, przewracając oczami.
Dziewczyna nic na to nie odpowiedziała i dalszy posiłek przebiegł w ciszy, zakłócanym tylko szczękiem sztućców o talerze i rozmowami innych klientów. Sam nie miałem w planach zmieniać obecnego stanu rzeczy i tylko prędko przełykałem kolejne kawałki, marząc o ciepłym, wygodnym łóżku, chociaż posiłek był całkiem smaczny - przypominał trochę domowe obiady jednej z ciotek, do której jeździłem od czasu do czasu w wakacje, kiedy akurat byłem w mieście po jakieś sprawunki. Jej kuchnia była dość specyficzna i odmienna od tej, do której przywykłem w domu, ale właściwie, to smaczna.
Po zgarnięciu ostatniego kęsa, przez chwilę rozważałem, czy nie warto by poczekać na dziewczynę. Zaraz jednak odrzuciłem ten pomysł - tylko się dosiadłem, zatem zaraz zgarnąłem talerz i wstałem.
- Dzięki za towarzystwo - rzuciłem nieco sztywno i odszedłem oddać naczynia.
< Isil? >
Komentarze
Prześlij komentarz