Od Yukio Cd. Isil

Tego dnia wstałem wyjątkowo wcześnie. Miałem ważną robotę do wykonania, więc nie chciałem się spóźnić. Z wielkim ociąganiem wyszedłem spod ciepłej i bezpiecznej kołdry.

- Nienawidzę tak wcześnie wstawać - powiedziałem sam do siebie

Następnie zawlokłem się do kuchni gdzie zaparzyłem tradycyjną dżibudzką kawę. Większość turystów i ludzi, którzy na codzień nie piją tak silnych kaw, często za pierwszym razem się krzywią, a gdy wypiją chodzą tacy jakby… weselsi? Taaak… Dużo weselsi. Ta duża dawka kofeiny na szczęście, nieco mnie pobudziła.
Po około pół godzinie wyszedłem z mieszkania już ubrany i wyposażony we wszystko co było mi potrzebne do tej roboty, a była ona zadziwiająco ciężka. Poproszono mnie abym dziś rodzwiązał pewną trudną sprawę.
Dojście do sali obrad zajęło mi jakieś piętnaście minut. Stanąłem przed drzwiami. Poprawiłem ubranie i fryzurę. Następnie wkroczyłem do środka.

Ogólnie w całej sprawie chodziło o to, że ktoś ukradł właścicielowi dość rzadki item. Podejrzanych było siedmiu. Żadnego z nich niestety nie można było już wykluczyć. Obecnie oczekiwano na mój wyrok. Sprawa była dość trudna ze względu na, to że każdy z tych graczy miał jakiś motyw lub słabe alibi. Chwilę siedziałem zapatrzony w ścianę. Nagle do głowy wpadł mi szalony pomysł:

- Uwaga! Już wiem kto jest winny. Zanim jednak wydam wyrok chce się upewnić. Zaraz wrócę

Po tych słowach wyszedłem na korytarz. Tam odszukałem prędko jakiś stary talerz. Jego spód usmarowałem długoschnącą, czarną farbą. Tak przygotowany wróciłem do sali obrad i kazałem wszystkim oskarżonym oraz poszkodowanemu stanąć w jednym żędzie.

- Dobrze. Teraz przejdę wzdłuż was. Wy państwo dotkniecie spodu talerza dłońmi, a następnie przyłożycie do twarzy. Tylko proszę o trzymanie rąk póki nie poproszę o ich opuszczenie

Następnie zrobiłem tak jak mówiłem. Gdy już wszyscy jak dzieci trzymali się za twarze dałem znak i wszystko było dla mnie jasne. Tylko jedna osoba miała czystą twarz. A była nią…. poszkodowana! Trochę mnie to zaskoczyło ale cóż. Pewnie taka była prawda. Zwróciłem się do rzekomo okradzionej kobiety

- Pani tak naprawdę wcale nie okradziono? Prawda?
- Jak… Pan…. to….
- Zwyczajnie. Dno talerza było wysmarowane farbą. Pani chciała być tak sprytna. Niestety w tym zadaniu nie wolno używać chytrości.
***
Po skończonej sprawie wyszedłem przed budynek. Zaraz też natknąłem się na Isil. Powiedziałem jej dzień dobry ale ta jedynie mruknęła pod nosem "wszystkiego najlepszego" i wcisnęła mi jakiś prezent. Następnie uciekła, zostawiając mnie osłupiałego z dziwną miną na środku rynku. Nienamyślając się długo dogoniłem ją i pociągnąłem za rękę

- Ej Is! Co… - nie dane było mi jednak skończyć
- Niedotykaj mnie! - wydarła się na całą ulicę
- O co ci chodzi?! - odparłem zdenerwowany
- Ciągle mnie dotykasz! - krzyknęła i gdzieś uciekła. Miałem ochotę ją udusić. Patrzyło na to tyle ludzi...

< Is? >

Komentarze