Od Wuwei CD Nanny

Myślałam, że umrę. Myślałam, że już po mnie, ale na szczęście myliłam się. Ktoś skoczył od tyłu na stwora, wbijając bronie w jego kark. Stwór wydarł się potwornie, a mała dziewczynka zeskoczyła z niego, zostawiając sztylety tam, gdzie zostały wbite. Zaczęła uciekać. Bestia na początku nie wiedziała chyba co się dzieje, ale zaraz rzucił się w pogoń za nią. Chciałam jej pomóc, dlatego szybko wstałam i napięłam łuk. Wtem usłyszałam przeraźliwy krzyk. Pobiegłam w tamtą stronę. Niestety, mój pasek życia nie był w dobrym stanie przez co nie trafiłam w bestię, ale w krzaki, czy w ziemię. Upadłam ze zmęczenia. Odeszli ode mnie, nie było ich nigdzie. Chciałam jej pomóc, bałam się o nią, ale mój pasek życia… Skutecznie na mnie działał, oczywiście miało to złe działanie, zły wpływ na mnie. Usłyszałam ponowny wrzask potwora… Nadbiegła dziewczynka. Podała mi miksturę uzdrawiającą. Wyciągnęła jakąś szmatę, pocięła ją i zatamowała moją ranę, podając przy tym kolejną miksturę. Co chwila moje powieki opadały, ale co nie co udało mi się zobaczyć. Mała naprawdę starała się mi pomóc, za co byłam jej bardzo wdzięczna. W oddali słychać był wrzask bestii. Czyli nie zabiła go. W końcu mój pasek zaczął się zapełniać. Poczułam ten przypływ energii. Nareszcie mogłam otworzyć oczy i spojrzeć na małą. Uśmiechnęłam się do niej, a ona rzuciła się w moje ramiona, płacząc przy tym.
- Pani Wuwei… - wydukała między jednym a drugim atakiem płaczu – Przepraszam!
Chciałam jej powiedzieć, że to nie jej wina przecież, ale nie zdążyłam, bowiem osunęła się. Zemdlała? Całkiem to było możliwe. Wyciągnęłam jedną z dwóch moich miksturek i napiłam się jej, druga podając małej. Jej pasek życia nie był w tak złym stanie, ale skoro ona podała mi swoje, to dlaczego ja nie miałabym podawać jej swoich. Odpoczęłam przez chwilę, aż mój pasek życia lekko podskoczył w góre. Następnie wstałam, wzięłam ja na ręcę i skierowałam się w stronę osady. Musiałam iść dosyć szybko, gdyby nagle tamten stwór się uwolnił. Nie wiedziałam w jaki sposób Nanna go uwięziła, dlatego musiałam się spieszyć. Czas odgrywał tutaj też główną rolę, bowiem musiałam poprosić kogoś, aby pomógł mi przy małej.
Długo szłam, aż w końcu doszłyśmy do murów osady. Tutaj było pełno graczy, a ja byłam naprawdę bardzo zmęczona. Usiadłam i położyłam przy sobie dziewczynkę. Patrzyłam, jak oddycha. Co rusz rozglądałam się dookoła w poszukiwaniu… czegoś. Czegoś, albo kogoś. Albo może po prostu tak sobie patrzyłam?
- Pani… Wuwei… - wyszeptała Nanna.
Spojrzałam w jej kierunku. Powoli otwierała oczy, a ja się uśmiechnęłam do niej.
- Jestem tu – odparłam i połozyłam się na trawie tak, że teraz byłyśmy blisko siebie.
- Przepraszam… - wyszeptała do mnie.
- Nic się nie stało. – powiedziałam.
A nawet gdyby cos się stało, to co z tego? Każdy popełniał w swoim życiu błędy, nie ma na świecie człowieka, który by ich nie popełnił.
- Dziękuję…
- Nie ma za co, naprawdę.
- Jak.. mogłabym się odwdzięczyć?
Zamyśliłam się nad jej pytaniem. To było bardzo dobre pytanie, ale cóż ja mogłam chcieć od dziecka?
- Chciałabym dwóch rzeczy.
- Słucham – powiedziała, siadając. I ja usiadłam.
- Pierwsza, nie mów do mnie Pani. Jestem Wuwei, Wei, Arabella, Ara. Jak wolisz, byleby nie Pani.
- Dobrze, Pa… Wuwei. – powiedziała, szybko poprawiając się. – A ta druga?
- Ta druga… Dlaczego uciekłaś? Co chciałaś tam znaleźć? Wytłumacz mi proszę. – spojrzałam na nią.

<Nanna? Pliska, żadna "Pani" XD>

Komentarze