Od Wuwei do Len'a

Niby nic, ale to co właśnie zobaczyłam, było dziwne. Jakiś chłopak, który z tego co zdążyłam zauważyć, miał pierwszy poziom, zaczął drażnić grupkę Zombie. Szybko policzyłam wrogów. Zdziwił mnie fakt, że było ich mało co mogło oznaczać dwie rzeczy. Albo chłopak z tak mały poziomem – co było jednak nie do wyobrażenia – pokonał połowę, albo ta druga połowa gdzieś się ukrywała. Niby teren otwarty, ale gdzie nie gdzie było drzewo czy krzaczek. Istniała więc spora szansa, że Mech-bi się gdzieś ukryły, by w końcu zaatakować. Cieszył mnie fakt, że dorobiłam sobie kilkanaście strzał. Wzięłam i napięłam łuk, celując w ich czułe punkty i tak, by nie zranić przy tym tego tępego gracza. Wypuściłam pierwsza strzałę, która wbiła się w oko zombiaka, stojącego najbliżej mnie. Mech rozbił się na pikselowe cząsteczki a w jego miejscu powstało okienko.
Yangi x5
Exp x1
Chłopak katem oka spojrzał na mnie naburmuszony. Że niby co, nawet nie potrafił zwykłego „dziękuję” pokazać?
-Palant – powiedziałam do siebie.
Nawet, gdybym powiedziała głośniej, nie usłyszałby mnie. W tedy dostrzegłam, jak druga grupa Mechów wyskakuje ze swojego ukrycia i zbierają się na atak na chłopaka. Był wredny, to fakt, ale nie zasłużył na to, aby ginąć za swoją głupotę. Westchnęłam i zaczęłam strzelać do nich. Chyba zorientowały się, że atak idzie z dwóch stron, dlatego rozdzieliły się. Ruszyły na mnie. Przez chwilę jeszcze zabijałam je, ale w końcu przewiesiłam sobie łuk przez ramie i wyciągnęłam moje sztylety. Cieszyłam się, iż spotkałam na swojej drodze Quennie. Mogła mnie nauczyć paru sztuczek, które teraz mogłam wykorzystać. Zaczęłam bić, robić uniki i bloki. Zombie jednak były silne, co rusz dostawałam jakieś rany, przez co mój pasek HP spadał. Jednak gdy kątem oka spojrzałam na chłopaka zorientowałam się, że z nim jest o wiele gorzej. Odepchnęłam szybko bestie które stały obok mnie i pobiegłam w jego stronę, biorąc przy tym łuk i zaczynając strzelać. Czasami nie trafiałam, ale rzadko kiedy. Potwory zaczynały znikać. Gdy już byłam bardzo blisko, znowu zamieniłam łuk na moje dwa sztylety i zaczęłam zabijać. Odepchnęłam przy tym chłopaka od siebie.
- Palant – prychnęłam do niego.
Jednak ten idiota prychnął coś do mnie i znowu zaczął zabijać. No, przynajmniej nie zostawił mnie samej, tyle plusów, jeżeli chodzi o nowe znajomości.
***
W końcu pokonani. Mój pasek zniżył się, ale niezbyt dużo. Za to pasek…
- Len – powiedziałam, patrząc, jaką miał chłopak nazwę.
Spojrzał na mnie lekko zaskoczony, lekko zdenerwowany. No nie moja wina, że każdy mógł dostrzec nazwy innych…
- Po co mi pomagałaś? Sam bym sobie dał radę – odparł.
- Bo może widziałam, że sam sobie nie dasz rady? Nie nauczyli cię odnosić się z kulturą do innych?
- Nauczyli, ale skoro Ty możesz mnie wyzywać, to dlaczego ja nie mogę?
Tak, to była prawda, ale chłopak… No kurde, zdenerwował mnie.
- Jak można nie nazwać gracza idiota, gdy ten atakuje taka gromadę mechanizmów, w dodatku samotnie i z tak niskimi statystykami!?
- A Ty co, myślisz że mi pomogłaś i jesteś lepsza?
- Nie jestem lepsza, ale przynajmniej mam rozum.
- Ja mam zamiar przetrwać.
- Widzę właśnie – parsknęłam.

<Len? Nie, nie zrobiłam się czerwona ze zdenerwowania, bez przesady, żeby nie było xd>

Komentarze