Od Isil CD TaeMinnie, Jennie
Minęło już kilka dni, a ja wciąż nie mogłam nigdzie znaleźć Tae. Nie było rzecz jasna szans na to że przyjdzie w umówione miejsce. Zapewne był nieźle obrażony. W końcu poddana ruszyłam uliczkami w stronę domu. Wyszłam na większą uliczkę i zobaczyłam go, idącego z jakąś dziewczyną.
-TaeMinnie! -wrzasnęłam, nie zwracając uwagi na innych graczy i pobiegłam, żeby go dogonić. Odwrócił się. Westchnął na mój widok i spytał:
-O co chodzi, Isil?
- Chciałam przeprosić za to, że nie wspomniałam... -zaczęłam, ale przerwał mi wpół zdania:
-Nic nie szkodzi. Nie mam o to żalu i jeśli chcesz... możemy pójść jutro przed południem na polowanie razem z Jennie, moją kuzynką -dodał, wskazując na dziewczynę obok.
Jednak coś było nie tak... Najpierw nie przychodzi, jakby mnie unikał, a teraz: ,,Nie mam o to żalu''?
-Ale naprawdę... Nie chciałam Ci mówić, bo bałam się, że... -zaczęłam i przerwałam. Dopiero po chwili dokończyłam. -Często jak ktoś wie kim jestem to patrzy na mnie jakoś tak inaczej. Patrzy na to kim jestem, a nie na to jaka jestem. Źle mi z tym.
Chyba bardziej go przekonałam. Spojrzałam na jego kuzynkę:
-Jestem Isil, miło mi -powiedziałam z uśmiechem.
-Jennie -przedstawiła się.
-Jeśli ci to nie przeszkadza, to bardzo chętnie się dołączę -oznajmiłam.
Jennie oświadczyła, że nie widzi w tym żadnego problemu.
-TaeMinnie! -wrzasnęłam, nie zwracając uwagi na innych graczy i pobiegłam, żeby go dogonić. Odwrócił się. Westchnął na mój widok i spytał:
-O co chodzi, Isil?
- Chciałam przeprosić za to, że nie wspomniałam... -zaczęłam, ale przerwał mi wpół zdania:
-Nic nie szkodzi. Nie mam o to żalu i jeśli chcesz... możemy pójść jutro przed południem na polowanie razem z Jennie, moją kuzynką -dodał, wskazując na dziewczynę obok.
Jednak coś było nie tak... Najpierw nie przychodzi, jakby mnie unikał, a teraz: ,,Nie mam o to żalu''?
-Ale naprawdę... Nie chciałam Ci mówić, bo bałam się, że... -zaczęłam i przerwałam. Dopiero po chwili dokończyłam. -Często jak ktoś wie kim jestem to patrzy na mnie jakoś tak inaczej. Patrzy na to kim jestem, a nie na to jaka jestem. Źle mi z tym.
Chyba bardziej go przekonałam. Spojrzałam na jego kuzynkę:
-Jestem Isil, miło mi -powiedziałam z uśmiechem.
-Jennie -przedstawiła się.
-Jeśli ci to nie przeszkadza, to bardzo chętnie się dołączę -oznajmiłam.
Jennie oświadczyła, że nie widzi w tym żadnego problemu.
***
Następnego dnia ruszyliśmy na polowanie, tym razem w trzyosobowej grupce. Powoli przedzieraliśmy się przez las. Nie rozmawialiśmy, a jedynie czujnie rozglądaliśmy się. Nie chcieliśmy być zaskoczeni. Po dwudziestu minutach marszu w końcu trafił się nam jakiś średniej wielkości stalowiec.
-Bardzo szybko potrafi się obracać, a kiedy stoi przodem do kogoś... Ma z przodu miotacz ognia. Trzeba uważać, aby cały czas stać za jego plecami -poinformowałam szeptem towarzyszy.
-A słabe punkty? -spytała Jennie.
Już chciałam odpowiedzieć, jednak uprzedził mnie jej kuzyn:
-Te dwa świecące, kuliste elementy po bokach miotacza.
-Walczyłeś już z tym? -spytałam z podziwem.
Pokiwał tylko głową.
-Jak mamy trafić w coś co jest z przodu, stojąc z tyłu? -znów spytała dziewczyna.
-Robić wypady? -zasugerowałam i zaraz pokręciłam głową. To był beznadziejny pomysł.
-Odwrócę jego uwagę, a wy go załatwicie z dystansu -zaproponował Tae.
To był już dużo lepszy pomysł. Kryjąc się w krzakach przekradłam się z Jennie w miejsce, skąd wygodnie będzie mi strzelać, a jej rzucić włócznią.
-Musimy obie trafić -zauważyła.
-Niezbyt dobrze sobie radzisz jeszcze z włócznią? -spytałam.
-Nie, boję się raczej o ciebie -oznajmiła z szerokim uśmiechem.
-Spokojna głowa -odwzajemniłam uśmiech. -Celuję w prawy.
Tae wyszedł z drugiej strony i wbił miecz w robota. Następnie szybko uskoczył i znalazł się znów za robotem. Znów uskoczył... Stalowiec stał idealnie przodem do nas. Ułamek sekundy później leżał powalony. Po jednej stronie miotacza idealnie wbiła się dzida, po drugiej tak samo pięknie strzała. Przybiłyśmy sobie z Jennie piątkę i wyszłyśmy z krzaków. Tae odsunął się od łupów i stwierdził:
-Wy go zabiłyście.
-Ale to ty miałeś najniebezpieczniejszą rolę -zauważyłam i podzieliłam łupy na trzy części.
-I tak niema tu nic cennego -wzruszył ramionami i wziął swoją część.
To akurat była prawda. Kupa złomu i odrobina expa. Ot tyle wypadło ze stalowca.
-Idziemy dalej? -spytała Jennie.
Ruszyliśmy dalej w las. Szliśmy dobre pół godziny, obchodząc z daleka w kółko osadę.
-Gdzie się podziały te wszystkie roboty? -nie wytrzymałam.
I w tym momencie usłyszeliśmy za nami zgrzyt, który mógł oznaczać tylko jedno. Wymieniliśmy spojrzenia i skoczyliśmy na boki. Szłam na środku, przez co nie zdążyłam uskoczyć na czas. Przebiegający mecha-niedźwiedź rozpłatał mi całe plecy. Upadłam ciężko na trawę, patrząc na spadający w zatrważającym tempie pasek HP. Szybko wypiłam wywar wzmacniający i Strzeliłam w oko niedźwiedzia, który właśnie atakował Jennie. Mechazwierz stanął próbując wyciągnąć strzałę. W tym czasie Tae podbiegł i wbił mu w brzuch miecz. Wyciągnął go, a w dziurę w pancerzu robota natychmiast wbiła się bardzo głęboko włócznia. Niedźwiedź usiadł, rozejrzał się zdziwiony, po czym upadł na ziemię martwy. Tae podszedł, aby rozdzielić łup.
Wypiłam jeszcze jeden eliksir i spróbowałam opatrzyć ranę. Była na plecach, co porządnie utrudniało mi zadanie.
-Pomóc? -spytała, podchodząc do mnie Jennie.
Przez chwilę się zastanawiałam. Była kuzynka Tae, chyba mogłam jej zaufać.
-Poproszę -powiedziałam i wytłumaczyłam jej pobieżnie jak zabandażować ranę na plecach. Po chwili męczenia udało jej się założyć coś, co może wzorowym opatrunkiem nie było, ale skutecznie zatrzymało spadanie paska HP.
-Dzięki -uśmiechnęłam się.
-Drobiazg.
W tym momencie podszedł do nas Tae z łupami z niedźwiedzia. Trzymał złom, exp i... Pazur niedźwiedzia!?
-Mamy exp, śmieci i coś co chyba jest jakąś bronią. Co Panie sobie życzą? -spytał.
-Exp -powiedziałam w dokładnie tym samym momencie co Jennie, która jednak wybrała broń.
-Że zostaję z śmieciami? -TaeMinnie udał niezwykle smutnego.
-A czego się spodziewałeś dając nam taki wybór? -zaśmiała się jego kuzynka. -A teraz podziel na serio.
-Ale kto dostaje broń? Jest tylko jedna.
-A kto zadał ostatni cios? -przypomniałam naszą zasadę z wszystkich polowań.
Wręczył pazur kuzynce i podzielił resztę zdobyczy. Następnie wyrzucił swój złom.
-Czemu to robisz? -spytałam zdziwiona.
-Będę mieć miejsce na cenniejsze rzeczy -wyjaśnił.
-Przecież można sprzedać złom niektórym handlarzom...
-Za marne grosze -wszedł mi w słowo.
-Zawsze są te grosze -wzruszyłam ramionami.
-Pani Leading Light żyje z groszy za złom, tak? -spytał.
Trochę zabolało. Nie chciałam nic odpowiadać, więc odwróciłam się i rzuciłam tylko przez ramię:
-Polujemy jeszcze czy kończymy?
-Późno się robi, powinniśmy wracać -włączyła się do rozmowy w końcu Jennie. -Isil, jutro też popolujemy?
-To zależy, czy twojemu kuzynowi w końcu przejdzie -powiedziałam chłodno, wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę osady. Trochę później byłam wreszcie w Gildii. Zajrzałam jeszcze tylko do Yukio, czy aby na pewno dobrze się czuje (nie wyzdrowiał jeszcze zupełnie po sprawie morderców) i udałam się na swoją prywatną strzelnicę, aby poćwiczyć. Spojrzałam na karykaturę Yukiego, po czym zdarłam ją z ściany i na jej miejscu pojawił się Tae.
-Tymczasowo -mruknęłam do siebie. -Trzeba zmieniać cel, żeby nie wpaść w rutynę.
Tae wyszedł z drugiej strony i wbił miecz w robota. Następnie szybko uskoczył i znalazł się znów za robotem. Znów uskoczył... Stalowiec stał idealnie przodem do nas. Ułamek sekundy później leżał powalony. Po jednej stronie miotacza idealnie wbiła się dzida, po drugiej tak samo pięknie strzała. Przybiłyśmy sobie z Jennie piątkę i wyszłyśmy z krzaków. Tae odsunął się od łupów i stwierdził:
-Wy go zabiłyście.
-Ale to ty miałeś najniebezpieczniejszą rolę -zauważyłam i podzieliłam łupy na trzy części.
-I tak niema tu nic cennego -wzruszył ramionami i wziął swoją część.
To akurat była prawda. Kupa złomu i odrobina expa. Ot tyle wypadło ze stalowca.
-Idziemy dalej? -spytała Jennie.
Ruszyliśmy dalej w las. Szliśmy dobre pół godziny, obchodząc z daleka w kółko osadę.
-Gdzie się podziały te wszystkie roboty? -nie wytrzymałam.
I w tym momencie usłyszeliśmy za nami zgrzyt, który mógł oznaczać tylko jedno. Wymieniliśmy spojrzenia i skoczyliśmy na boki. Szłam na środku, przez co nie zdążyłam uskoczyć na czas. Przebiegający mecha-niedźwiedź rozpłatał mi całe plecy. Upadłam ciężko na trawę, patrząc na spadający w zatrważającym tempie pasek HP. Szybko wypiłam wywar wzmacniający i Strzeliłam w oko niedźwiedzia, który właśnie atakował Jennie. Mechazwierz stanął próbując wyciągnąć strzałę. W tym czasie Tae podbiegł i wbił mu w brzuch miecz. Wyciągnął go, a w dziurę w pancerzu robota natychmiast wbiła się bardzo głęboko włócznia. Niedźwiedź usiadł, rozejrzał się zdziwiony, po czym upadł na ziemię martwy. Tae podszedł, aby rozdzielić łup.
Wypiłam jeszcze jeden eliksir i spróbowałam opatrzyć ranę. Była na plecach, co porządnie utrudniało mi zadanie.
-Pomóc? -spytała, podchodząc do mnie Jennie.
Przez chwilę się zastanawiałam. Była kuzynka Tae, chyba mogłam jej zaufać.
-Poproszę -powiedziałam i wytłumaczyłam jej pobieżnie jak zabandażować ranę na plecach. Po chwili męczenia udało jej się założyć coś, co może wzorowym opatrunkiem nie było, ale skutecznie zatrzymało spadanie paska HP.
-Dzięki -uśmiechnęłam się.
-Drobiazg.
W tym momencie podszedł do nas Tae z łupami z niedźwiedzia. Trzymał złom, exp i... Pazur niedźwiedzia!?
-Mamy exp, śmieci i coś co chyba jest jakąś bronią. Co Panie sobie życzą? -spytał.
-Exp -powiedziałam w dokładnie tym samym momencie co Jennie, która jednak wybrała broń.
-Że zostaję z śmieciami? -TaeMinnie udał niezwykle smutnego.
-A czego się spodziewałeś dając nam taki wybór? -zaśmiała się jego kuzynka. -A teraz podziel na serio.
-Ale kto dostaje broń? Jest tylko jedna.
-A kto zadał ostatni cios? -przypomniałam naszą zasadę z wszystkich polowań.
Wręczył pazur kuzynce i podzielił resztę zdobyczy. Następnie wyrzucił swój złom.
-Czemu to robisz? -spytałam zdziwiona.
-Będę mieć miejsce na cenniejsze rzeczy -wyjaśnił.
-Przecież można sprzedać złom niektórym handlarzom...
-Za marne grosze -wszedł mi w słowo.
-Zawsze są te grosze -wzruszyłam ramionami.
-Pani Leading Light żyje z groszy za złom, tak? -spytał.
Trochę zabolało. Nie chciałam nic odpowiadać, więc odwróciłam się i rzuciłam tylko przez ramię:
-Polujemy jeszcze czy kończymy?
-Późno się robi, powinniśmy wracać -włączyła się do rozmowy w końcu Jennie. -Isil, jutro też popolujemy?
-To zależy, czy twojemu kuzynowi w końcu przejdzie -powiedziałam chłodno, wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę osady. Trochę później byłam wreszcie w Gildii. Zajrzałam jeszcze tylko do Yukio, czy aby na pewno dobrze się czuje (nie wyzdrowiał jeszcze zupełnie po sprawie morderców) i udałam się na swoją prywatną strzelnicę, aby poćwiczyć. Spojrzałam na karykaturę Yukiego, po czym zdarłam ją z ściany i na jej miejscu pojawił się Tae.
-Tymczasowo -mruknęłam do siebie. -Trzeba zmieniać cel, żeby nie wpaść w rutynę.
***
Następnego dnia wyjątkowo mi się nudziło. Włóczyłam się po osadzie bez celu, aż nagle natrafiłam na Jennie i Tae.
-Cześć Isil! -uśmiechnęła się dziewczyna.
-Cześć Jennie! -odpowiedziałam, umyślnie ignorując Tae. -Jak tam dzień?
<Tae? Jennie? Buahahahahahahahahaha>
<Tae? Jennie? Buahahahahahahahahaha>
Komentarze
Prześlij komentarz