Od TaeMinnie CD Serenity
Ace zaciągnęła nas pod arenę, gdzie niemal od razu zaczęła domagać się mojej uwagi. Była ze mną zaledwie dzień, a już miałem wrażenie, że jest rozpieszczonym kotem. Nie chcąc sprawić zwierzakowi zawodu, zacząłem ją głaskać, drapać i trochę zaczepnie tarmosić, a ona za to położyła się na ziemi, odsłaniając brzuch do drapania. Nie mogłem powstrzymać się od lekkiego śmiechu, wywołanego przez tygrysa. Ciekawe jak będzie, gdy już podrośnie. Usiadłem na ziemi tuż obok swojego zwierzaka, po chwili przypominając sobie, że jest z nami Serenity.
- Spokojnie, jest grzeczna. Nie ugryzie. - powiedziałem, gdy dziewczyna zaczęła się nieco przyglądać zwierzęciu. - Prawda Ace? - zapytałem pupila, podnosząc jej łeb nieco ku górze. Oblizała się, zahaczając przy tym językiem o moją dłoń. Nie mogłem się nie uśmiechnąć.
- Jak chcesz to, możesz ją śmiało pogłaskać. - powiedziałem, starając się przekonać do tego dziewczynę. Przykucnęła obok, a po chwili wahania, powoli wyciągnęła dłoń w stronę białej tygrysicy i delikatnie zaczęła ją głaskać. Na twarzy Serenity pojawił się duży, ciepły uśmiech, a Ace zaczęła ponownie mruczeć zadowolona z dodatkowej dłoni do głaskania, ale nie trwało to długo. Z twarzy dziewczyny momentalnie zniknął uśmiech, nie pozostawiając po sobie, chociażby lekkiego cienia, a sama jego właścicielka szybko wstała i lekko odchrząknęła.
- Dzisiejszą wyprawę można zaliczyć do udanych poza tym przykrym incydentem. Liczę, że w niedalekiej przyszłości uda się nam wszystkim osiągnąć więcej. Dobrej nocy, do następnego spotkania. - Powiedziała dosyć szybko, po czym nie dając mi szansy na jakąkolwiek odpowiedź, odwróciła się i odeszła. Przez chwilę zastanawiałem się, czy pójść za nią, ale doszedłem do wniosku, że mogłaby odeprać to jako narzucanie się, więc w ostateczności zrezygnowałem i udałem się wraz z Ace do domu, by wypocząć przed kolejnym dniem.
Rano tak jak to miałem w zwyczaju, udałem się na śniadanie do karczmy, gdzie przywitało mnie kilka osób, które prawdopodobnie były tutaj wieczorem. Nie chcąc być niemiłym, uciąłem sobie z nimi krótką pogawędkę podczas śniadania, tym razem niczym nie zakłóconego, a następnie wróciłem do domu po Ace i wybrałem się z nią na polowanie, pamiętając na wszelki wypadek o rogu, by w razie czego ją przywołać. Chciałem, aby się bardziej wprawiła i może również zwiększyła swój poziom, jeśli było to w ogóle możliwe.
Dosyć szybko znaleźliśmy się w lesie, na polanie gdzie miałem swoje pierwsze raczej nie udane polowanie, po czym zaczęliśmy tropienie naszej przyszłej ofiary. Z każdym krokiem zagłębialiśmy się w coraz to gęstszy i ciemniejszy las. Moja czujność się lekko wyostrzyła. Wiedziałem, że im dalej pójdziemy, tym bardziej niebezpieczne mechazwierzętam spotkamy.
Zatrzymałem się, gdy przy śladach naszej zwierzyny dostrzegłem odciski butów. Jeśli był to ktoś niedoświadczony w grze, mógł przypłacić to życiem, więc postanowiłem wesprzeć tę być może zagubioną duszę i zacząłem podążać jej śladami. Niedługo potem zobaczyłem postać Serenity, podążającą tropem jeszcze niezidentyfikowanego przeze mnie zwierzęcia. Prawdopodobnie mnie usłyszała, bo gwałtownie spojrzała w moją stronę, Ace rozpoznając ją od razu, wyrwała się do przodu, chcąc się prawdopodobnie przywitać. Gdy dobiegła do dziewczyny, skoczyła na nią, przewracając na ziemię. Widząc to, podbiegłem do nich i ściągnąłem z niej tygrysicę.
- Wybacz, nie wiedziałem, że skoczy na Ciebie. - przeprosiłem, po chwili karcąc pupila.
< Serek? >
- Spokojnie, jest grzeczna. Nie ugryzie. - powiedziałem, gdy dziewczyna zaczęła się nieco przyglądać zwierzęciu. - Prawda Ace? - zapytałem pupila, podnosząc jej łeb nieco ku górze. Oblizała się, zahaczając przy tym językiem o moją dłoń. Nie mogłem się nie uśmiechnąć.
- Jak chcesz to, możesz ją śmiało pogłaskać. - powiedziałem, starając się przekonać do tego dziewczynę. Przykucnęła obok, a po chwili wahania, powoli wyciągnęła dłoń w stronę białej tygrysicy i delikatnie zaczęła ją głaskać. Na twarzy Serenity pojawił się duży, ciepły uśmiech, a Ace zaczęła ponownie mruczeć zadowolona z dodatkowej dłoni do głaskania, ale nie trwało to długo. Z twarzy dziewczyny momentalnie zniknął uśmiech, nie pozostawiając po sobie, chociażby lekkiego cienia, a sama jego właścicielka szybko wstała i lekko odchrząknęła.
- Dzisiejszą wyprawę można zaliczyć do udanych poza tym przykrym incydentem. Liczę, że w niedalekiej przyszłości uda się nam wszystkim osiągnąć więcej. Dobrej nocy, do następnego spotkania. - Powiedziała dosyć szybko, po czym nie dając mi szansy na jakąkolwiek odpowiedź, odwróciła się i odeszła. Przez chwilę zastanawiałem się, czy pójść za nią, ale doszedłem do wniosku, że mogłaby odeprać to jako narzucanie się, więc w ostateczności zrezygnowałem i udałem się wraz z Ace do domu, by wypocząć przed kolejnym dniem.
Rano tak jak to miałem w zwyczaju, udałem się na śniadanie do karczmy, gdzie przywitało mnie kilka osób, które prawdopodobnie były tutaj wieczorem. Nie chcąc być niemiłym, uciąłem sobie z nimi krótką pogawędkę podczas śniadania, tym razem niczym nie zakłóconego, a następnie wróciłem do domu po Ace i wybrałem się z nią na polowanie, pamiętając na wszelki wypadek o rogu, by w razie czego ją przywołać. Chciałem, aby się bardziej wprawiła i może również zwiększyła swój poziom, jeśli było to w ogóle możliwe.
Dosyć szybko znaleźliśmy się w lesie, na polanie gdzie miałem swoje pierwsze raczej nie udane polowanie, po czym zaczęliśmy tropienie naszej przyszłej ofiary. Z każdym krokiem zagłębialiśmy się w coraz to gęstszy i ciemniejszy las. Moja czujność się lekko wyostrzyła. Wiedziałem, że im dalej pójdziemy, tym bardziej niebezpieczne mechazwierzętam spotkamy.
Zatrzymałem się, gdy przy śladach naszej zwierzyny dostrzegłem odciski butów. Jeśli był to ktoś niedoświadczony w grze, mógł przypłacić to życiem, więc postanowiłem wesprzeć tę być może zagubioną duszę i zacząłem podążać jej śladami. Niedługo potem zobaczyłem postać Serenity, podążającą tropem jeszcze niezidentyfikowanego przeze mnie zwierzęcia. Prawdopodobnie mnie usłyszała, bo gwałtownie spojrzała w moją stronę, Ace rozpoznając ją od razu, wyrwała się do przodu, chcąc się prawdopodobnie przywitać. Gdy dobiegła do dziewczyny, skoczyła na nią, przewracając na ziemię. Widząc to, podbiegłem do nich i ściągnąłem z niej tygrysicę.
- Wybacz, nie wiedziałem, że skoczy na Ciebie. - przeprosiłem, po chwili karcąc pupila.
< Serek? >
Komentarze
Prześlij komentarz