Od Mademoiselle Do Mercenarego

Od rana miałam pełne ręce roboty - jedenasty lipca był dniem dwudziestych pierwszych urodzin mojego brata Xaviera. Na moje barki spadło zajęcie się przeróżnymi wypiekami, zaczynając od ciasteczek owsianych a kończąc na torcie czekoladowo - różanym z malinami. Właśnie wyciskałam krem waniliowy ze szprycy na ostatnie ciastko, gdy usłyszałam donośne pukanie do drzwi – charakterystyczne tylko dla jednej znanej mi osoby, Tristana.

- Mamo, mogłabyś otworzyć drzwi? – krzyknęłam, rozplątują zawiązany na guza jagodowy fartuszek.
Chwilę później poczułam delikatne objęcie w pasie.
- Witam Cię Kwiatuszku, co dzisiaj pichcisz? – mruknął, nabierając na palec kremu z ciastka.
- Nie podjadał, wyszło mi go zdecydowanie mniej niż zaplanowałam – delikatnie odepchnęłam rękę chłopaka.
- Wpadłem tu tylko na chwilę żeby przynieść ci kilka nowych gier, jedną będziesz miała możliwość przetestować jako pierwsza.
- Dziękuję, mam nadzieję, że przyjdziesz na przyjęcie urodzinowe Xaviera.
- Oczywiście, specjalnie dla ciebie. Przecież wiem jak nie znosisz jego kolegów.
- Wiesz jak ja cię uwielbiam, Tris? – uśmiechnęłam się promiennie w jego stronę.
- Ależ oczywiście fiołkowooki aniele – odwzajemnił mój uśmiech i odwrócił się w stronę drzwi wejściowych.
Bardzo lubiłam poetycką duszę Tristana, cała jego osoba była dla mnie bardzo wyjątkowa. Nigdy nie mogłam wymarzyć sobie lepszego przyjaciela od straty Meggie. 
- Kochanie, zrób sobie przerwę. Ja zajmę się dokończeniem dekorowania ciasteczek i sałatką grecką. Najwyżej wieczorem pomogłabyś mi z ratatouille. Wiesz o tym, że moje nigdy nie dorówna twojemu. 
Moje przemyślenia przerwał spokojny głos mamy.
- Zdaje sobie z tego sprawę, szarlotka jest już w piekarniku – zaśmiałam się cicho.
Po tym jak upewniła się, że nie wyszedł mi zakalec wzięłam w dłonie gry i udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na fotelu naprzeciwko biurka, włączyłam ‘’Only Time’’ Enyi i włożyłam słuchawki do uszu. Z powodu dłużącego się czasu postanowiłam zalogować się do gry, o której wcześniej wspomniał Tristan. Przeraziła mnie ilość okienek przy zakładaniu nowego konta, wszystko starałam się wpisać dosyć pośpiesznie. Z wyborem nicku nie miałam jakichkolwiek wątpliwości, tak jak w innych grach wybór padł na Mademoiselle. Po uzupełnieniu wszystkich wymaganych pól zaakceptowałam różnorakie zgody na przetwarzanie danych i najechałam myszką na duży, jaskrawy przycisk ZALOGUJ SIĘ.

~ * ~ 

Leżałam na wychłodzonej ziemi, miałam mdłości i kręciło mi się w głowie. Serce niespokojnie łomotało mi w piersi, a ciało co chwilę przechodziły niekontrolowane dreszcze.
- Szanowni gracze! Tu twórca i pomysłodawca gry. Jak zapewne już zauważyliście usunąłem przycisk wyloguj - to jednak nie wszystko. W sprzęcie jest zamontowane specjalne urządzenie, które śmiertelnie porazi was prądem jeśli umrzecie w grze, lub jeśli ktoś odłączy prąd, czy zdejmie wam sprzęt. Jedynym ratunkiem dla was jest przejście całej gry przez co najmniej jedną osobę. Powodzenia! Nie dajcie się zabić!
Nie zrozumiałam żadnego ze słów, ból głowy niemal mi ją rozsadzał i wciąż nie mogłam się podnieść. Jeden co czułam to przerażenie i bezsilność – na pewno nie byłam u siebie w domu. Czy jestem już po drugiej stronie?
- Nie powinnaś tak leżeć, kiedy wokoło czyha niebezpieczeństwo.
Usłyszałam męski głos tuż obok mnie.

< ? > 

Komentarze