Od Wuwei Do Nanny
Leżałam i patrzyłam w niebo. Kiedyś, jak byłam o wiele mniejsza, to z rodzicami patrzyliśmy i wymyślaliśmy różnego rodzaju historie do chmur, które przypominały różne rzeczy, zwierzęta i tym podobne… Móc się cofnąć w czasie i znowu być dzieckiem – to by było coś! Kiedyś nawet o tym myślałam, jak jakaś dziewczyna zapytała mnie o super moc, którą chciałabym posiadać. Pamiętam, jak jej powiedziałam, że chciałabym się móc cofać w czasie. Chciałabym na nowo przeżywać to, co przeżyłam już dawno. Gdy ona zapytała się mnie dlaczego taka, a nie inna, to jej opowiedziałam swoją nużącą historię. O więcej mnie już nie pytała. Chyba ją zanudziłam i przestała. Tak skończył się kontakt mój z nią. Znałyśmy się tylko jeden dzień i na tym to wszystko się zakończyło… Zamknęłam w końcu oczy i wyobraziłam sobie, że moja rodzina tu jest, że oni są tu ze mną, że jesteśmy tu razem i wymyślamy nasze historyjki, które nie ważne jak opowiedziane, zawsze śmieszyły. Uśmiechnęłam się do siebie. Zaczęłam w myślach nazywać chmury tak, jak pokazywał to ich kształt. Chciałam sobie przypomnieć jak to było dawniej. Żałowałam, że nikogo obok mnie nie ma. Nie ma nikogo, kogo za dziecka tak bardzo mocno kochałam. Co prawda moich starszych braci nadal mocno kochała, ale już nie tak, jak kiedyś. Oni mieli swoje rodziny, ja byłam w naszej rodzinie, nadal nie uciekłam z domu, nie założyłam rodziny własne. Ba, nadal nikogo nie znalazłam! Zapewne już nigdy nikogo nie znajdę, bo niby jak? W grze? Moje rozmyślania przerwał śmiech dziecka, który usłyszałam. A dokładnie śmiech małej dziewczynki. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam moją młodszą siostrę, jak zaczyna się bawić. Mój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. W końcu nie byłam tu sama!
- Arya! – zawołałam ją. Odwróciła się do mnie i… zobaczyłam nie swoją siostrę, ale moją dawną małą przyjaciółkę. Podeszła do mnie ze smutkiem na twarzy i stanęła. Wyciągnęła do mnie ręce, na których teraz leżał mały pakuneczek, który kiedyś jej przekazałam. Przypomniała mi się sytuacja, gdy przyszłam po długiej nieobecności… Jak moja przyjaciółka, która teraz już nią nie była, wyrzuciła mnie stamtąd… To było złe. To było bardzo złe. A do tego nie fer, bo ja… Myślałam przecież o nich! Każdego dnia zastanawiałam się, co się z nimi dzieje, czy żyje im się dobrze, co robią, co jedzą. Każdego dnia starałam się tam wrócić, ale bałam się tego, co w sumie później nastąpiło…
Wzięłam pakunek, lekko drżącymi dłońmi. Arya pokazała, że mam to otworzyć, więc tak też zrobiłam. Jednak nie było tam tego, co ja jej dałam. Był tam list i kilka zdjęć. Zdjęć, które można było uruchomić jak filmiki. To było dziwne. Nawet bardzo dziwne! Dziewczynka najpierw kazała mi odczytać list. Nie wiem jak to rozumiałam, bowiem niczego nie mówiła na głos, ale jakoś mi się udawało. Gdy skończyłam, zrozumiałam co chciała mi pokazać. Ale kazała mi zobaczyć zdjęcio filmiki. Więc musiałam to zrobić. Odtworzyłam pierwszy, potem drugi i trzeci… Jednak to, co tam ujrzałam. Przeraziłam się nie na żarty.
- Nie… nie… To nie możliwe… Nie widziałam… - mówiłam na głos do siebie. Nie tego się spodziewałam. Nie to chciałam zobaczyć, nie to… nie… nie…
- Kochałam cię… Przepraszam… - powiedziałam, ale ona już odchodziła. Znowu zaczęła się śmiać… Zaczęła skakać wokół czegoś dużego… Bawić się, niby z tym czymś, ale jednak nie z tym czymś. Co to miało oznaczać? To coś nagle wstało, wyprostowało się i wycelował swoją broń w małą dziewczynkę.
- Nie! – krzyknęłam, ale nie zdążyłam jej uratować. Monstrum właśnie wbiło swoją broń w jej pierś, przebijając serce… - Nie… - dodałam i zaczęłam płakać…
***
-Arya! – krzyknęłam i obudziłam się, siadając szybko. W tedy zobaczyłam, że obok mnie stoi jakaś dziewczynka i uważnie mi się przygląda. Mała blondyneczka z zielonymi oczkami. Taka, jak Arya? Uszczypnęłam się dla pewności, czy to aby na pewno już nie jest sen i czy już nie zobacze tego, co przed chwilą zobaczyłam. Uszczypnięcie bolało, więc… To nie był sen. Chyba.
- Jestem… Nanna – powiedziała niepewnie. Tak! Czyli to na pewno nie był sen. A przynajmniej miałam już pewność na większy procent. To też było ważne.
- Ja… przepraszam… - odparłam lekko speszona tym wszystkim. Właśnie śniło mi się, jak zginęła moja mała przyjaciółka z tego przeklętej gry, a teraz na swojej drodze spotykam kolejne dziecko? Raczej wątpie, bym się z nią zaprzyjaźniła. A przynajmniej nie tak szybko, jak z poprzednią.
- Wuwei – odparłam w końcu, gdy wszystko sobie przemyślałam i stwierdziłam, że tamto to był tylko sen. Arya nie zginęła na pewno tak, jak było w tym koszmarze.
- Taki… Męski nick – powiedziała, siadając obok mnie, uprzednio pytając się o to.
- Tak… Wiele osób mi o tym mówi. – powiedziałam do niej, ocierając łzy, które ot tak sobie leciały po moich policzkach. – Moi dwaj starsi bracia grywali i nadal grywają w gry a mój nick wziął się z połączenia ich dwóch. Wu i Wei. – wyjaśniłam.
- Dlaczego? – zapytała zaciekawiona.
- Dlaczego połączyłam ich dwa nicki? Bo… - zatrzymałam się nad wypowiedzią. Czy chciała słuchać całej mojej historii, która była tak nudna, że ja sama bym nie chciała jej słuchać? Że nawet tamta mała dziewczynka dawno temu nie chciała ze mną w to głębiej wchodzić? Raczej wątpię, by się jej spodobało. – Cała moja rodzina zapomniała, że mam urodziny, a tylko Ci dwaj starsi bracia o mnie pamiętali. Nie mogli się spotkac na dłużej, ale na chwilę się spotkali. Pokazali grę, pomogli wszystko po podłączać… Ba, kazali też przejrzeć na Internecie opinie dotyczące tej gry, bo nie wierzyłam im, że jest ona tak dobra, jak oni sami mi mówili i… tak to się zaczęło – zakończyłam, spoglądając na nią. Mała zamyśliła się na chwilę.
- Czyli gdy gra się rozpoczęła, ty miałaś urodziny? – zapytała niepewnie.
- Taa… - odparłam ot tak. No a cóż miałam powiedzieć? „Wiesz, tak naprawdę mam kiedy indziej urodziny, ale dawno, jak byłam mała, ustaliliśmy z rodziną, że zmienimy ta datę”? Zaraz zapewne by pytała, dlaczego tak, po co to i tym podobne. Zamyśliłam się też nad innym faktem. Dlaczego mała nie poszła do budynku, gdzie były inne dzieciaki?
- Ile Ty masz lat? – zapytałam się jej w końcu.
<Nanna?>
- Arya! – zawołałam ją. Odwróciła się do mnie i… zobaczyłam nie swoją siostrę, ale moją dawną małą przyjaciółkę. Podeszła do mnie ze smutkiem na twarzy i stanęła. Wyciągnęła do mnie ręce, na których teraz leżał mały pakuneczek, który kiedyś jej przekazałam. Przypomniała mi się sytuacja, gdy przyszłam po długiej nieobecności… Jak moja przyjaciółka, która teraz już nią nie była, wyrzuciła mnie stamtąd… To było złe. To było bardzo złe. A do tego nie fer, bo ja… Myślałam przecież o nich! Każdego dnia zastanawiałam się, co się z nimi dzieje, czy żyje im się dobrze, co robią, co jedzą. Każdego dnia starałam się tam wrócić, ale bałam się tego, co w sumie później nastąpiło…
Wzięłam pakunek, lekko drżącymi dłońmi. Arya pokazała, że mam to otworzyć, więc tak też zrobiłam. Jednak nie było tam tego, co ja jej dałam. Był tam list i kilka zdjęć. Zdjęć, które można było uruchomić jak filmiki. To było dziwne. Nawet bardzo dziwne! Dziewczynka najpierw kazała mi odczytać list. Nie wiem jak to rozumiałam, bowiem niczego nie mówiła na głos, ale jakoś mi się udawało. Gdy skończyłam, zrozumiałam co chciała mi pokazać. Ale kazała mi zobaczyć zdjęcio filmiki. Więc musiałam to zrobić. Odtworzyłam pierwszy, potem drugi i trzeci… Jednak to, co tam ujrzałam. Przeraziłam się nie na żarty.
- Nie… nie… To nie możliwe… Nie widziałam… - mówiłam na głos do siebie. Nie tego się spodziewałam. Nie to chciałam zobaczyć, nie to… nie… nie…
- Kochałam cię… Przepraszam… - powiedziałam, ale ona już odchodziła. Znowu zaczęła się śmiać… Zaczęła skakać wokół czegoś dużego… Bawić się, niby z tym czymś, ale jednak nie z tym czymś. Co to miało oznaczać? To coś nagle wstało, wyprostowało się i wycelował swoją broń w małą dziewczynkę.
- Nie! – krzyknęłam, ale nie zdążyłam jej uratować. Monstrum właśnie wbiło swoją broń w jej pierś, przebijając serce… - Nie… - dodałam i zaczęłam płakać…
***
-Arya! – krzyknęłam i obudziłam się, siadając szybko. W tedy zobaczyłam, że obok mnie stoi jakaś dziewczynka i uważnie mi się przygląda. Mała blondyneczka z zielonymi oczkami. Taka, jak Arya? Uszczypnęłam się dla pewności, czy to aby na pewno już nie jest sen i czy już nie zobacze tego, co przed chwilą zobaczyłam. Uszczypnięcie bolało, więc… To nie był sen. Chyba.
- Jestem… Nanna – powiedziała niepewnie. Tak! Czyli to na pewno nie był sen. A przynajmniej miałam już pewność na większy procent. To też było ważne.
- Ja… przepraszam… - odparłam lekko speszona tym wszystkim. Właśnie śniło mi się, jak zginęła moja mała przyjaciółka z tego przeklętej gry, a teraz na swojej drodze spotykam kolejne dziecko? Raczej wątpie, bym się z nią zaprzyjaźniła. A przynajmniej nie tak szybko, jak z poprzednią.
- Wuwei – odparłam w końcu, gdy wszystko sobie przemyślałam i stwierdziłam, że tamto to był tylko sen. Arya nie zginęła na pewno tak, jak było w tym koszmarze.
- Taki… Męski nick – powiedziała, siadając obok mnie, uprzednio pytając się o to.
- Tak… Wiele osób mi o tym mówi. – powiedziałam do niej, ocierając łzy, które ot tak sobie leciały po moich policzkach. – Moi dwaj starsi bracia grywali i nadal grywają w gry a mój nick wziął się z połączenia ich dwóch. Wu i Wei. – wyjaśniłam.
- Dlaczego? – zapytała zaciekawiona.
- Dlaczego połączyłam ich dwa nicki? Bo… - zatrzymałam się nad wypowiedzią. Czy chciała słuchać całej mojej historii, która była tak nudna, że ja sama bym nie chciała jej słuchać? Że nawet tamta mała dziewczynka dawno temu nie chciała ze mną w to głębiej wchodzić? Raczej wątpię, by się jej spodobało. – Cała moja rodzina zapomniała, że mam urodziny, a tylko Ci dwaj starsi bracia o mnie pamiętali. Nie mogli się spotkac na dłużej, ale na chwilę się spotkali. Pokazali grę, pomogli wszystko po podłączać… Ba, kazali też przejrzeć na Internecie opinie dotyczące tej gry, bo nie wierzyłam im, że jest ona tak dobra, jak oni sami mi mówili i… tak to się zaczęło – zakończyłam, spoglądając na nią. Mała zamyśliła się na chwilę.
- Czyli gdy gra się rozpoczęła, ty miałaś urodziny? – zapytała niepewnie.
- Taa… - odparłam ot tak. No a cóż miałam powiedzieć? „Wiesz, tak naprawdę mam kiedy indziej urodziny, ale dawno, jak byłam mała, ustaliliśmy z rodziną, że zmienimy ta datę”? Zaraz zapewne by pytała, dlaczego tak, po co to i tym podobne. Zamyśliłam się też nad innym faktem. Dlaczego mała nie poszła do budynku, gdzie były inne dzieciaki?
- Ile Ty masz lat? – zapytałam się jej w końcu.
<Nanna?>
Komentarze
Prześlij komentarz