Od TaeMinnie CD Isil, Serenity
Podeszliśmy do miejsca, w którym jeszcze chwilę temu leżało truchło mechasłonia. Na jego miejscu leżało około 160 yangów, spora górka raczej nie przydatnego żelastwa i około czterdziestocentymetrowy róg, zdobiony gdzieniegdzie błękitnymi znakami, które zaczęły delikatnie lśnić, gdy go podniosłem.
- Widziałaś już coś takiego? - zapytałem, uważnie przyglądając się przedmiotowi.
- Pierwszy raz widzę taki róg. Mogę go obejrzeć? - zapytała, wyciągając dłonie. Ułożyłem go na jej dłoniach, a lekka błękitna poświata, która pojawiła się chwilę temu, zniknęła.
- Dziwne/ciekawe... - mruknęliśmy w tym samym momencie, po czym wybuchliśmy śmiechem.
- Jak się dzielimy łupem? - zapytałem po chwili.
- Tak jak zawsze? Yangi na pół, a róg weź ty, bo w końcu wykonałeś ostatnie cięcie. - zaproponowała.
- Dobrze. - zgodziłem się. Wziąłem róg z powrotem i przyczepiłem go sobie do pokrowca od katany.
- Potem spróbujemy dowiedzieć się, do czego on jest, a teraz może jeszcze coś upolujemy? - zasugerowałem, na co dziewczyna się zgodziła.
Kolejne kilka godzin polowaliśmy na różne mechazwierzęta, dzięki czemu o zmierzchu oboje osiągnęliśmy awans na wyższy pozim i uzbieraliśmy sporą sumę yangów oraz niemałą stertę średnio przydatnych rzeczy. Powoli zaczęliśmy iść w stronę miasta, nadal czujnie obserwując otoczenie. Żadne z nas nie chciało powtórki z byka, chociaż teraz pewnie dalibyśmy sobie radę. Przez te kilka dni udało nam się dopracować nieźle współpracę. Wziąłem róg ponownie w dłonie. Dopiero teraz dostrzegłem coś w rodzaju niewielkiego ustnika, na ostrym końcu rogu.
- Powinienem w niego zadąć? - zapytałem ni z tego, ni z owego przerywając, otaczającą nas od dłuższej chwili ciszę.
- Jesteśmy już blisko bezpiecznej strefy, chyba nie zaszkodzi. - uśmiechnęła się. Wziąłem głęboki wdech, po czym przyłożyłem usta do końca rogu. Po lesie rozszedł się długi melodyjny odgłos, ale poza tym nic się nie stało.
- To chyba nic nie robi... - stwierdziłem, zrezygnowany. - ... ale ozdoba z niego całkiem, całkiem.
Przeliśmy kilka kroków, gdy do naszych uszu dobiegł szelest liści, gdzieś za naszymi plecami. Oboje momentalnie się odwróciliśmy. Isil napięła cięciwę łuku, gotowa oddać strzał, a ja z kolei trzymałem dłoń na rękojeści katany. Szum liści nieco osłabł, a z krzaków wystawał kawałek pręgowanego biało czarnego ogona.
- Nie strzelaj. - poprosiłem, baczniej przyglądając się krzakom. Po chwili wyłonił się z nich duży koci łeb, który wyglądem pasował do młodego tygrysa. Zwierze uważnie się nam przyglądało, skupiając swój wzrok na lśniącym błękitną poświatą rogu, po czym powoli zaczęło podchodzić. Stałem jak zahipnotyzowany, patrząc w szafirowe oczy zwierzęcia, które z każdą chwilą wydawało się być bardziej wesołe, aż w końcu zaczęło biec i skoczyło na mnie, powalając na ziemię. Nim się zorientowałem jego szorstki język, zaczął modelować mi włosy, gdy zwierzak postanowił najwidoczniej mnie umyć.
- Dzięki, ale już się dzisiaj myłem. - mruknąłem, próbując zdjąć z siebie dosyć ciężkiego zwierzaka. Isil wybuchła śmiechem.
- Chyba właśnie zdobyłeś towarzysza. - powiedziała rozbawionym głosem. Jestem pewien, że bawiła ją ta sytuacja.
- Zejdź. - powiedziałem, lekko zirytowanym głosem, co zwierze wysłuchało. Biały tygrys patrzył na mnie przybitym wzrokiem, jakby właśnie został skarcony...
- Ehhh... - westchnąłem, głaszcząc go po głowie. - Miło mi ciebie poznać, ale nie potrzebuję kąpieli. - uśmiechnąłem się do zwierzaka.
- Jak go nazwiesz? - zapytała Isil, wyraźnie hamując śmiech. Musiałem wyglądać komicznie, wylizany przez tygrysa...
- Ace (czytaj: Ejs) pasuje mu idealnie. - stwierdziłem, patrząc w oczy zwierzakowi. - Kojarzy mi się z lodem, a to by pasowało. - wyjaśniłem.
- Nawet ładnie, a mu się chyba podoba. - stwierdziła dziewczyna, głaszcząc zwierzaka, który głośno przy tym mruczał.
- Chyba masz rację. - przyznałem. - To chyba ona. - dodałem po chwili, lekko pocierając kark.
- Tak czy inaczej... następny róg jest mój. - zaśmiała się.
- Jasne. - zgodziłem się z nią. - Jeden zwierzak zdecydowanie mi wystarczy. Tylko gdzie ja go mam trzymać... mały pokój, w którym sypiam, do tego się nie nadaje. - westchnąłem.
- A rozmawiałeś już może z Leading Light'erem?
- Nie miałem okazji go poznać. Wiesz może gdzie go znajdę? - zapytałem. Dziewczyna poinstruowała mnie jak dotrzeć do domu LL, który mógł mi przypisać większe lokum. Postanowiłem, że gdy tylko wrócimy, udam się do niego i spróbuję to załatwić.
Resztę drogi powrotnej dyskutowaliśmy na temat towarzyszy, oboje zastanawiając się, do czego konkretnie są one potrzebne, jak o nie dbać i jakie są jeszcze rodzaje.
Gdy dotarliśmy do miasta, pożegnałem się z Isil i udałem się do LL, by w końcu otrzymać własne lokum. Yukio, bo tak właśnie się nazywał, po krótkiej rozmowie podał mi adres wolnego domu, który od tej chwili został przypisany mnie. Gracze mijający mnie i Ace przyglądali jej się nie często z szokiem i ciekawością, czasem pytając, czy mogą ją pogłaskać. Jako że nie znałem jej jeszcze zbyt dobrze, nie pozwalałem na to w obawie, że mogłaby komuś odgryźć rękę.
Nasze nowe lokum mieściło się na obrzeżach miasta, co bardzo mi odpowiadało. Zwierzak będzie miał więcej wolnej przestrzeni. Na parterze domu znajdowała się mała kuchnia i sporawy salon z trochę wysłużonymi meblami, natomiast na niewielkim piętrze była sypialnia, w której łóżko, a raczej łoże rzucało się w oczy, oraz mała łazienka. Mój tymczasowy dobytek składał się jedynie z sakiewki z pieniędzmi, katany, rogu, tygrysa i kilku ubrań, więc wszystko było już na miejscu, dzięki czemu mogłem swobodnie opaść na łóżko i zapoznać się z nowym towarzyszem, który chyba tak samo, jak ja był zmęczony dzisiejszym dniem.
- Chyba od teraz jesteśmy na siebie skazani. - uśmiechnąłem się do zwierzaka, głaszcząc go nieustannie po łbie, co zwierzę komentowała głośnym pomrukiem.
- Jutro ogarnę dla ciebie jakieś posłanie, dzisiaj możesz zostać tutaj ze mną. - oświadczyłem, chociaż nie miałem pewności czy mnie rozumie. Tygrysica ułożyła się wdzięcznie obok mnie, nieco rozkładając się na materacu.
- Zostań tutaj. - poprosiłem, po czym udałem się do łazienki, by się wykąpać i zmyć jej ślinę z włosów, które mocno się pokleiły. Gdy wróciłem tygrysica leżała dokładnie tak, jak wcześniej. Ułożyłem się obok niej, okrywając się kocem. Sen tej nocy przyszedł bardzo szybko, tak samo, jak poranek. Gdy tylko doprowadziłem się do stanu wyjściowego, udałem się na targ, w poszukiwaniu kogoś, kto sprzeda mi jakiś pokarm dla towarzyszy bądź udzieli jakichś informacji. Jedyne co się dowiedziałem to to, że Tygrysy żywią się mięsem, jakbym tego nie wiedział w częściej i że będzie się rozwijał wraz ze wzrostem swojego własnego poziomu. Zawsze to jakieś informacje.
Nim wróciłem do domu, zdobyłem trochę mięsa i jakieś drobne śniadanie dla siebie. Gdy nakarmiłem zwierzaka, postanowiłem pójść na arenę i trochę powalczyć. Gdy mój przeciwnik zadał celny cios, Ace również przyłączała się do walki i atakowała w mojej obronie, zdecydowanie pomagając mi wygrać. Na szczęście nie odniosła żadnych obrażeń, bo nie wiem jak ją leczyć. Po wygranej walce zająłem miejsce na trybunach i przyglądałem się pozostałym potyczkom.
< Ktoś coś? XD Isil ? Serek? >
- Widziałaś już coś takiego? - zapytałem, uważnie przyglądając się przedmiotowi.
- Pierwszy raz widzę taki róg. Mogę go obejrzeć? - zapytała, wyciągając dłonie. Ułożyłem go na jej dłoniach, a lekka błękitna poświata, która pojawiła się chwilę temu, zniknęła.
- Dziwne/ciekawe... - mruknęliśmy w tym samym momencie, po czym wybuchliśmy śmiechem.
- Jak się dzielimy łupem? - zapytałem po chwili.
- Tak jak zawsze? Yangi na pół, a róg weź ty, bo w końcu wykonałeś ostatnie cięcie. - zaproponowała.
- Dobrze. - zgodziłem się. Wziąłem róg z powrotem i przyczepiłem go sobie do pokrowca od katany.
- Potem spróbujemy dowiedzieć się, do czego on jest, a teraz może jeszcze coś upolujemy? - zasugerowałem, na co dziewczyna się zgodziła.
Kolejne kilka godzin polowaliśmy na różne mechazwierzęta, dzięki czemu o zmierzchu oboje osiągnęliśmy awans na wyższy pozim i uzbieraliśmy sporą sumę yangów oraz niemałą stertę średnio przydatnych rzeczy. Powoli zaczęliśmy iść w stronę miasta, nadal czujnie obserwując otoczenie. Żadne z nas nie chciało powtórki z byka, chociaż teraz pewnie dalibyśmy sobie radę. Przez te kilka dni udało nam się dopracować nieźle współpracę. Wziąłem róg ponownie w dłonie. Dopiero teraz dostrzegłem coś w rodzaju niewielkiego ustnika, na ostrym końcu rogu.
- Powinienem w niego zadąć? - zapytałem ni z tego, ni z owego przerywając, otaczającą nas od dłuższej chwili ciszę.
- Jesteśmy już blisko bezpiecznej strefy, chyba nie zaszkodzi. - uśmiechnęła się. Wziąłem głęboki wdech, po czym przyłożyłem usta do końca rogu. Po lesie rozszedł się długi melodyjny odgłos, ale poza tym nic się nie stało.
- To chyba nic nie robi... - stwierdziłem, zrezygnowany. - ... ale ozdoba z niego całkiem, całkiem.
Przeliśmy kilka kroków, gdy do naszych uszu dobiegł szelest liści, gdzieś za naszymi plecami. Oboje momentalnie się odwróciliśmy. Isil napięła cięciwę łuku, gotowa oddać strzał, a ja z kolei trzymałem dłoń na rękojeści katany. Szum liści nieco osłabł, a z krzaków wystawał kawałek pręgowanego biało czarnego ogona.
- Nie strzelaj. - poprosiłem, baczniej przyglądając się krzakom. Po chwili wyłonił się z nich duży koci łeb, który wyglądem pasował do młodego tygrysa. Zwierze uważnie się nam przyglądało, skupiając swój wzrok na lśniącym błękitną poświatą rogu, po czym powoli zaczęło podchodzić. Stałem jak zahipnotyzowany, patrząc w szafirowe oczy zwierzęcia, które z każdą chwilą wydawało się być bardziej wesołe, aż w końcu zaczęło biec i skoczyło na mnie, powalając na ziemię. Nim się zorientowałem jego szorstki język, zaczął modelować mi włosy, gdy zwierzak postanowił najwidoczniej mnie umyć.
- Dzięki, ale już się dzisiaj myłem. - mruknąłem, próbując zdjąć z siebie dosyć ciężkiego zwierzaka. Isil wybuchła śmiechem.
- Chyba właśnie zdobyłeś towarzysza. - powiedziała rozbawionym głosem. Jestem pewien, że bawiła ją ta sytuacja.
- Zejdź. - powiedziałem, lekko zirytowanym głosem, co zwierze wysłuchało. Biały tygrys patrzył na mnie przybitym wzrokiem, jakby właśnie został skarcony...
- Ehhh... - westchnąłem, głaszcząc go po głowie. - Miło mi ciebie poznać, ale nie potrzebuję kąpieli. - uśmiechnąłem się do zwierzaka.
- Jak go nazwiesz? - zapytała Isil, wyraźnie hamując śmiech. Musiałem wyglądać komicznie, wylizany przez tygrysa...
- Ace (czytaj: Ejs) pasuje mu idealnie. - stwierdziłem, patrząc w oczy zwierzakowi. - Kojarzy mi się z lodem, a to by pasowało. - wyjaśniłem.
- Nawet ładnie, a mu się chyba podoba. - stwierdziła dziewczyna, głaszcząc zwierzaka, który głośno przy tym mruczał.
- Chyba masz rację. - przyznałem. - To chyba ona. - dodałem po chwili, lekko pocierając kark.
- Tak czy inaczej... następny róg jest mój. - zaśmiała się.
- Jasne. - zgodziłem się z nią. - Jeden zwierzak zdecydowanie mi wystarczy. Tylko gdzie ja go mam trzymać... mały pokój, w którym sypiam, do tego się nie nadaje. - westchnąłem.
- A rozmawiałeś już może z Leading Light'erem?
- Nie miałem okazji go poznać. Wiesz może gdzie go znajdę? - zapytałem. Dziewczyna poinstruowała mnie jak dotrzeć do domu LL, który mógł mi przypisać większe lokum. Postanowiłem, że gdy tylko wrócimy, udam się do niego i spróbuję to załatwić.
Resztę drogi powrotnej dyskutowaliśmy na temat towarzyszy, oboje zastanawiając się, do czego konkretnie są one potrzebne, jak o nie dbać i jakie są jeszcze rodzaje.
Gdy dotarliśmy do miasta, pożegnałem się z Isil i udałem się do LL, by w końcu otrzymać własne lokum. Yukio, bo tak właśnie się nazywał, po krótkiej rozmowie podał mi adres wolnego domu, który od tej chwili został przypisany mnie. Gracze mijający mnie i Ace przyglądali jej się nie często z szokiem i ciekawością, czasem pytając, czy mogą ją pogłaskać. Jako że nie znałem jej jeszcze zbyt dobrze, nie pozwalałem na to w obawie, że mogłaby komuś odgryźć rękę.
Nasze nowe lokum mieściło się na obrzeżach miasta, co bardzo mi odpowiadało. Zwierzak będzie miał więcej wolnej przestrzeni. Na parterze domu znajdowała się mała kuchnia i sporawy salon z trochę wysłużonymi meblami, natomiast na niewielkim piętrze była sypialnia, w której łóżko, a raczej łoże rzucało się w oczy, oraz mała łazienka. Mój tymczasowy dobytek składał się jedynie z sakiewki z pieniędzmi, katany, rogu, tygrysa i kilku ubrań, więc wszystko było już na miejscu, dzięki czemu mogłem swobodnie opaść na łóżko i zapoznać się z nowym towarzyszem, który chyba tak samo, jak ja był zmęczony dzisiejszym dniem.
- Chyba od teraz jesteśmy na siebie skazani. - uśmiechnąłem się do zwierzaka, głaszcząc go nieustannie po łbie, co zwierzę komentowała głośnym pomrukiem.
- Jutro ogarnę dla ciebie jakieś posłanie, dzisiaj możesz zostać tutaj ze mną. - oświadczyłem, chociaż nie miałem pewności czy mnie rozumie. Tygrysica ułożyła się wdzięcznie obok mnie, nieco rozkładając się na materacu.
- Zostań tutaj. - poprosiłem, po czym udałem się do łazienki, by się wykąpać i zmyć jej ślinę z włosów, które mocno się pokleiły. Gdy wróciłem tygrysica leżała dokładnie tak, jak wcześniej. Ułożyłem się obok niej, okrywając się kocem. Sen tej nocy przyszedł bardzo szybko, tak samo, jak poranek. Gdy tylko doprowadziłem się do stanu wyjściowego, udałem się na targ, w poszukiwaniu kogoś, kto sprzeda mi jakiś pokarm dla towarzyszy bądź udzieli jakichś informacji. Jedyne co się dowiedziałem to to, że Tygrysy żywią się mięsem, jakbym tego nie wiedział w częściej i że będzie się rozwijał wraz ze wzrostem swojego własnego poziomu. Zawsze to jakieś informacje.
Nim wróciłem do domu, zdobyłem trochę mięsa i jakieś drobne śniadanie dla siebie. Gdy nakarmiłem zwierzaka, postanowiłem pójść na arenę i trochę powalczyć. Gdy mój przeciwnik zadał celny cios, Ace również przyłączała się do walki i atakowała w mojej obronie, zdecydowanie pomagając mi wygrać. Na szczęście nie odniosła żadnych obrażeń, bo nie wiem jak ją leczyć. Po wygranej walce zająłem miejsce na trybunach i przyglądałem się pozostałym potyczkom.
< Ktoś coś? XD Isil ? Serek? >
Komentarze
Prześlij komentarz