Od Qennie Do Jennie 1 ,,Poznajmy panią Liska''
Siedziałam na murku i rzucałam kamykami w ludzi, śmiejąc się z nich. Nagle obok mnie siadła jakąś laleczka. Spojrzałam na nią z ukosa, a tu ogon i uszy.
- Hej lisek. - pogłaskałam jej ogon, miękki jest nieziemsko.
- Hej. - jej słodki głos, aż chce się rzygnąć tęczą. Ale mimo to, przykleję sobie uśmiech i będę miła jak nie ja normalnie.
- To lisełek zgubił się. - Ani to pytanie ani stwierdzenie
- Rzucałaś w ludzi kamieniami, czemu to robisz? - pchnę ją do złego.
- Sama rzuć, spodoba ci się. - pchnęłam trochę, jeszcze trochę i pac. Strzał w dziesiątkę. Nudziło mi się dziś akurat. Nagle się podniosła, i kazała sobie za sobą iść. Ok, co mam do stracenia.
Stałam z nią na opustoszałym cmentarzu? Chyba tak. Co ja tu robię? Czemu mnie tu przyprowadziła. No nie mam nic do tego miejsca, lubię tu przychodzić.
Wspomnienia wróciły
"Miało to miejsce z trzy lata temu. Tak miałam wtedy zaledwie 15 lat. Wraz z braćmi byłam u ich przyjaciół. Graliśmy; wygrywałam, jeden z nich zaproponował abyśmy wyszli na dwór. Chłopaki kupili papierosy i alkohol. Poszliśmy powiedzieć na cmentarzu. Wyjęli alkohol, zioło oraz każdy po kolei dostał po fajce. No w naszej paczcie było moi bracia, ja, i z sześciu chłopaków oraz dwie dziewczyny. Od rodziców słyszałam tylko co ja wyprawiam, co ze mną robią, dają mi zły przykład. Bla bla bla gadanie. Z kilkoma kolegami miałam bliższy kontakt. Piliśmy, paliliśmy -zabawa do białego rana. Impreza na cmentarzu, nieźle."
Po chwili wróciłam na ziemie. Ta panienka coś mówiła, ale przerwała gdy widziała, ze się zamyśliłam.
- O czym tak myślałaś? - spytała. O dziwo mila, słodka za bardzo ale mila mimo to.
- Wspomnienia. Jak mam lisie do ciebie mówić. - powiedziałam
- Zapomniałam, jestem Jennie, a ty. - wyciągnęłam w jej kierunku rękę, ścisnęła ją.
- Quennie mi również Milo. - zdecydowała ze będę z nią walczyć. No w porządku skoro chce dostać manto.
Tak właśnie przygotowana celowałam w brzuch pięścią, garda. Potem ona unik, prawy sierpowy trafiła, wciąż byłam przygotowana. Potem styl pijanej małpy (któryś ze znajomych mnie nauczył) kolejne style.
Taka walka zajęła mniej więcej z cztery godziny max pięć. Widać, silna z niej jest lisica. Siadłyśmy przy jakiś strumyku aby odpocząć. Ciekawe jak się tu znalazła.
- Lisico jak się tu znalazłaś w tej naszej grze bez wyjścia?
<Jennie? Będziesz lisełkiem>
- Hej lisek. - pogłaskałam jej ogon, miękki jest nieziemsko.
- Hej. - jej słodki głos, aż chce się rzygnąć tęczą. Ale mimo to, przykleję sobie uśmiech i będę miła jak nie ja normalnie.
- To lisełek zgubił się. - Ani to pytanie ani stwierdzenie
- Rzucałaś w ludzi kamieniami, czemu to robisz? - pchnę ją do złego.
- Sama rzuć, spodoba ci się. - pchnęłam trochę, jeszcze trochę i pac. Strzał w dziesiątkę. Nudziło mi się dziś akurat. Nagle się podniosła, i kazała sobie za sobą iść. Ok, co mam do stracenia.
Stałam z nią na opustoszałym cmentarzu? Chyba tak. Co ja tu robię? Czemu mnie tu przyprowadziła. No nie mam nic do tego miejsca, lubię tu przychodzić.
Wspomnienia wróciły
"Miało to miejsce z trzy lata temu. Tak miałam wtedy zaledwie 15 lat. Wraz z braćmi byłam u ich przyjaciół. Graliśmy; wygrywałam, jeden z nich zaproponował abyśmy wyszli na dwór. Chłopaki kupili papierosy i alkohol. Poszliśmy powiedzieć na cmentarzu. Wyjęli alkohol, zioło oraz każdy po kolei dostał po fajce. No w naszej paczcie było moi bracia, ja, i z sześciu chłopaków oraz dwie dziewczyny. Od rodziców słyszałam tylko co ja wyprawiam, co ze mną robią, dają mi zły przykład. Bla bla bla gadanie. Z kilkoma kolegami miałam bliższy kontakt. Piliśmy, paliliśmy -zabawa do białego rana. Impreza na cmentarzu, nieźle."
Po chwili wróciłam na ziemie. Ta panienka coś mówiła, ale przerwała gdy widziała, ze się zamyśliłam.
- O czym tak myślałaś? - spytała. O dziwo mila, słodka za bardzo ale mila mimo to.
- Wspomnienia. Jak mam lisie do ciebie mówić. - powiedziałam
- Zapomniałam, jestem Jennie, a ty. - wyciągnęłam w jej kierunku rękę, ścisnęła ją.
- Quennie mi również Milo. - zdecydowała ze będę z nią walczyć. No w porządku skoro chce dostać manto.
Tak właśnie przygotowana celowałam w brzuch pięścią, garda. Potem ona unik, prawy sierpowy trafiła, wciąż byłam przygotowana. Potem styl pijanej małpy (któryś ze znajomych mnie nauczył) kolejne style.
Taka walka zajęła mniej więcej z cztery godziny max pięć. Widać, silna z niej jest lisica. Siadłyśmy przy jakiś strumyku aby odpocząć. Ciekawe jak się tu znalazła.
- Lisico jak się tu znalazłaś w tej naszej grze bez wyjścia?
<Jennie? Będziesz lisełkiem>
Komentarze
Prześlij komentarz