Od Wuwei Do Qennie

Spacerowałam sobie po grze, bo cóż innego mogłabym tu robić? 
- Ćwiczyć… - pomyślałam na głos. – Nie… Już to robię, nie będę robić tego codziennie… - dokończyłam. Zaczęłam się głęboko zastanawiać, co jeszcze bym mogła zrobić. Pomagać innym? Chyba podziękuję na razie… Tak sobie spacerując, zaczęłam sobie śpiewać pod nosem moje ulubione piosenki. Większość oczywiście było z bajek, no ale… kto bogatemu zabroni? Doszłam w końcu do pewnego miejsca, gdy usłyszałam jakiś hałas. Co konkretnie? Ojć, chyba wszystko! Postanowiłam iść w tamtym kierunku, przy okazji rozglądając się dookoła. Jakoś chyba nie miałam okazji jeszcze być tu, w tych okolicach. Zieleń przeważała, tak czy siak, ale ta okolica… Niezbyt mi się podobała. Nawet nie wiedziałam co to to jest za teren. Szłam po prostu za dziwnymi odgłosami, tak? No. W końcu doszłam do celu i co zauważyłam? Jakąś dziwną dziewczynę, która robiła tyle hałasu, atakując jakiegoś zwierzo podobnego cośka. Wyciągnęłam łuk, naciągnęłam strzałę i gdy wyczułam dobry moment, wypuściłam ją. Zwierz się poruszał, ja nie chciałam trafić dziewczyny, dlatego nie trafiłam tak, by zabić. Wiedziałam tez, że ona będzie zapewne chciała poradzić sobie sama, dlatego przyjrzałam się jej stylowi walki, ale na początek rzuciła mi się w oczy cała jej postura, cały jej wygląd. Dziwny kolor włosów, jej charakter… Rany Boskie! Przecież to istna maszyna do zabijania! 
- Po co się wtrącasz? – fuknęła na mnie, gdy zabiła to dziwne stworzenie – Poradziłabym sobie sama – dodała. 
I że co, że niby miałabym się bać jej wyrazu twarzy? Jej niby wrogości, tak? No chyba nie. 
- Sory, nie wyglądało na to, żebyś miała sobie poradzić. 
- Że niby jestem słaba, tak? 
- Nie, że niby tamten – pokazałam w miejsce zabitego czegoś – był lekko za silny. 
Zaczęła mi się dziwnie przyglądać. Co mogło jej chodzić po tej dziwnej główce? W sumie, to cała ona była dziwna, tak że… 
- Co tak się gapisz? – zapytała się mnie w końcu. 
- O to samo miałam zapytać – odparłam, podnosząc lekko jedną brew do góry. 
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. 
- Ale nie jest to również pytanie, bo jak wiadomo, nie odpowiada się pytaniem na pytanie. 
Westchnęła głośno i się zebrała. Ruszyła przed siebie. Czyżby coś się jej nie spodobało? 
- Coś taka skwaszona? – zapytałam się jej, idąc obok. Spojrzała na mnie. 
- Może nie chcę rozmawiać?
- Bez rozmowy nikogo nie poznasz – odparłam jej, nadal rozglądając się dookoła. Ta kraina coraz bardziej mnie zaskakiwała. Choć musze przyznać, ze nie tylko kraina ale i ludzie, których spotykałam na swojej drodze. I nie myślałam wcale teraz o tej tu, naburmuszonej i gburowatej dziewczynie. Chociaż… Może troszeczkę i o niej. 
- Dobra, okej, niech Ci będzie. – powiedziała, zatrzymując się – Jestem Quennie. Pasuje? – zapytała. 
- Tak tak. – odparłam.
Patrzyła na mnie z lekkim zdziwieniem. 
- Wuwei? – zapytała niepewnie. 
- Tak. – odparłam jej i zaczęłam tłumaczyć skąd się wziął mój nick i dlaczego był taki męski, jak to inni zaczęli mi mówić, gdy się przedstawiałam. Bo jednak chyba lepiej się komuś przedstawić, a niźli ktoś miałby na Ciebie spoglądać i czekać, aż mu się Twój nick pojawi… - Więc… Miło mi, jestem Wuwei, w skrócie Wei – powiedziałam, wyciągając w jej stronę rękę na przywitanie. 

<Quennie?>

Komentarze