Od Isil Do TaeMinnie

Czas najwyższy coś zrobić. Miałam dość siedzenia w jednym miejscu. Wiem, że pomagałam tu jako uzdrowicielka, ale uzdrowicieli było dużo, a ja... A mi się po prostu zaczynało się nudzić. Chciałam wyjść na dłużej poza ,,mury’’ naszej osady. Podzieliłam się tym pomysłem z Yukio, który znowu bezczelnie siedział (w sumie to leżał) u mnie w salonie, twierdząc, że mam wygodniejszą kanapę i poprosiłam go, żeby przejął na ten czas moje obowiązki.
-Czyli zostaje nam tu tylko jeden LL? -spytał z pogardą.
-Co? -nie zrozumiałam.
-Ech, dzieciaku... -powiedział tonem, jakim tłumaczy się coś niegrzecznemu uczniowi. -Nie wytrzymasz tam dwóch minut. Jesteś beznadziejna i z całą pewnością sobie nie poradzisz.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pokoju. Wzięłam wszystkie rzeczy, które mogłyby się przydać. Wróciłam do salonu i rzuciłam w stronę chłopaka klucze do domu.
-Przypilnuj -rzuciłam i zanim zdążył coś powiedzieć opuściłam swoje mieszkanie. 
Mimochodem poprawiłam kaptur i ruszyłam w stronę bramy. 
***
W końcu byłam sama w lesie. Muszę przyznać, że Las Durm był naprawdę ładny. Gra musiała być tworzona przez naprawdę dobrych grafików. Ruszyłam w głąb lasu...
Nagle za mną rozległ się warkot. Instynktownie odskoczyłam w bok i ukryłam się w krzakach. Przez liście dostrzegłam dość dużego stalowca, który węszył w powietrzu, próbując mnie wykryć. Po chwili mnie znalazł i zaszarżował. Ponownie wykonałam unik. Stałam obok wielgaśnego robota, który chciał mnie zabić, genialnie. Nagle usłyszałam jakiś szelest obok mnie. Z krzaków wyszedł jakiś mężczyzna. Pewnie nieźle się zdziwił wpadając na to wielkie COŚ i mnie wykonującą unik za unikiem. No ale razem powinniśmy sobie przynajmniej dać radę. Stalowiec miał dość niski level -był wolny i na pewno niezbyt zwinny. A do tego nie wybuchał niczym naokoło. Przynajmniej na razie.
-Pomógłbyś mi? -zawołałam do mężczyzny.

<Tae? Em... Może być?>

Komentarze