Od Selene CD Luki
- Cóż... Wprowadzić cię na szybko? Jak nie miałaś do czynienia z grami, pewnie jest ci w kij trudniej niż reszcie- zaproponowała kobieta.
Nie chciałam mieć z nią do czynienia dłużej niż to koniecznie. Ale odmowa byłaby co najmniej dziecinna. Lub lepiej, przywodząca na myśl rozkapryszoną nastolatkę.
-Byłabym bardzo wdzięczna- odpowiedziałam.
-Tak...- zaczęła, patrząc na mnie z lekkim niesmakiem. Nie było to dziwne, ponieważ zawracałam jej głowę. I chyba sprawiałam wrażenie nieco niekumatej -masz w ogóle jakąś broń?
-Jakąś mam, dostaje się na starcie.
-Spotykałam się z osobnikami, które robiły z nią dziwne rzeczy.
-A tak, tak też może być.
-To jaką masz tę broń- powiedziała tonem, który wskazywał, że powinnam jej to powiedzieć od razu.
-Łuk i sztylet.
-Pomijając fakt, że zapewne nie do końca wiesz, jak się poruszać i czego unikać... Potrafisz chociaż używać broni?
Znowu głupio się uśmiechnęłam. Moją rozmówczynię czekał niezły ubaw.
-No sztyletem można dźgać. Tak, najlepiej dźgać. Można też na upartego rzucić, ale to raczej nie jest podstawowe zadanie sztyletu. Tak myślę, ale gdyby ktoś coś... No tak, nieważne. A łuk, z łuku się strzela. Strzałami.
-Strzałami, których nie masz?
-Mam znaczy- zajrzałam do ekwipunku, zdając sobie sprawę, że nie mam- znaczy nie mam, ale... No jak... Rzucę sztyletem!
Kobieta zaczęła się już uśmiechać pod nosem, ale poza tym nie okazywała zbytniego rozbawienia. Zapewne w myślach już umierała ze zdziwienia, jak takie dziecko jak ja mogło się znaleźć w grze, ale była na tyle uprzejma, że pozostawiała moje nierozsądne odpowiedzi bez uszczypliwego komentarza.
-Zdajesz sobie sprawę, że jesteś zielona? A zresztą, do rzeczy...- zaczęła, wydawało się, dłuższą wypowiedź.
<Luko? Wybacz, że tak przerywam w połowie zdania, ale ja się naprawdę nie znam na grach. Tak naprawdę.>
Nie chciałam mieć z nią do czynienia dłużej niż to koniecznie. Ale odmowa byłaby co najmniej dziecinna. Lub lepiej, przywodząca na myśl rozkapryszoną nastolatkę.
-Byłabym bardzo wdzięczna- odpowiedziałam.
-Tak...- zaczęła, patrząc na mnie z lekkim niesmakiem. Nie było to dziwne, ponieważ zawracałam jej głowę. I chyba sprawiałam wrażenie nieco niekumatej -masz w ogóle jakąś broń?
-Jakąś mam, dostaje się na starcie.
-Spotykałam się z osobnikami, które robiły z nią dziwne rzeczy.
-A tak, tak też może być.
-To jaką masz tę broń- powiedziała tonem, który wskazywał, że powinnam jej to powiedzieć od razu.
-Łuk i sztylet.
-Pomijając fakt, że zapewne nie do końca wiesz, jak się poruszać i czego unikać... Potrafisz chociaż używać broni?
Znowu głupio się uśmiechnęłam. Moją rozmówczynię czekał niezły ubaw.
-No sztyletem można dźgać. Tak, najlepiej dźgać. Można też na upartego rzucić, ale to raczej nie jest podstawowe zadanie sztyletu. Tak myślę, ale gdyby ktoś coś... No tak, nieważne. A łuk, z łuku się strzela. Strzałami.
-Strzałami, których nie masz?
-Mam znaczy- zajrzałam do ekwipunku, zdając sobie sprawę, że nie mam- znaczy nie mam, ale... No jak... Rzucę sztyletem!
Kobieta zaczęła się już uśmiechać pod nosem, ale poza tym nie okazywała zbytniego rozbawienia. Zapewne w myślach już umierała ze zdziwienia, jak takie dziecko jak ja mogło się znaleźć w grze, ale była na tyle uprzejma, że pozostawiała moje nierozsądne odpowiedzi bez uszczypliwego komentarza.
-Zdajesz sobie sprawę, że jesteś zielona? A zresztą, do rzeczy...- zaczęła, wydawało się, dłuższą wypowiedź.
<Luko? Wybacz, że tak przerywam w połowie zdania, ale ja się naprawdę nie znam na grach. Tak naprawdę.>
Komentarze
Prześlij komentarz